Mszy św. sprawowanej w intencji sybiraków przewodniczył w koszalińskiej katedrze bp Edward Dajczak.
W związku ze zbliżającą się 84. rocznicą sowieckiej napaści na Polskę w Koszalinie 15 sierpnia odbyły się uroczystości upamiętniające ofiary bolszewizmu. W ich intencji w katedrze bp Edward Dajczak przewodniczył Mszy św., a koncelebrowali ją proboszcz katedry ks. Henryk Romanik, kapelan ks. mjr Dariusz Kamiński. W liturgii udział wzięli również przedstawiciele samorządu, służb mundurowych oraz Związku Sybiraków z pocztem sztandarowym.
W homilii bp Dajczak ‒ oddając sprawiedliwość ofiarom sowieckiej agresji ginącym na Syberii „w straszliwy sposób” i kontrastując ich los z „niewyobrażalnie potwornymi” oprawcami ‒ tych drugich określi jako ludzi biednych, bo nie potrafiących być ludźmi.
‒ Dzisiaj, kiedy wspominamy, jak co roku, nasze siostry i braci sybiraków i ich rodziny, ich niewyobrażalne cierpienie, ale też zwycięstwo przez wiarę tego ogromu ludzi, to musimy zdać sobie sprawę, że tego świadectwa nie wolno nam zmarnować – mówił bp Dajczak. przestrzegając przed rozmywaniem granicy dobra i zła. Pomocą w tym są święci Kościoła, w szczególności zaś Matka Boża bolesna, którą w dniu jej liturgicznego wspomnienia kaznodzieja wymienił jako pierwszą spośród świętych.
‒ W Kościele rację mają święci, nie głosowanie, a naszą sprawą jest tak się w nich wpatrzeć, by przez swą wiarę, świadectwo, podprowadzili nas do Jezusa – mówił bp Dajczak również o niekanonizowanych świętych spoczywających w syberyjskiej ziemi wygnania.
Po liturgii przy pobliskim Pomniku Ofiar Bolszewizmu odbyły się miejskie obchody 84. rocznicy sowieckiej agresji na Polskę z udziałem przedstawicieli władz samorządowych, parlamentu, wojska i szkół. Odczytano apel poległych, złożono wiązanki kwiatów. Wśród okolicznościowych przemówień zabrzmiały słowa ks. Henryka Romanika, proboszcza katedry. Duchowny przypomniał, że Pomnik Ofiar Bolszewizmu stanął na trawniku przy katedrze w listopadzie 1989 roku.
‒ Nie było wtedy dla niego miejsca w innym miejscu miasta – stwierdził. – Dzisiaj, gdy w koszalińskim kole Związku Sybiraków żyją nieliczni najstarsi, komitet budowy pomnika przekazał go na własność parafii katedralnej, która od początku uczestniczyła w powstaniu tego miejsca pamięci.
Ten formalny krok ma pomóc w zorganizowanej opiece nad monumentem i w staraniach o jego trwałość dla przyszłych pokoleń. ‒ Dobrze stało się, że niedawno opublikowano wspomnienia sybiraków i dokumentację z czasów powstawania pomnika. Już nie można powiedzieć: nie wiemy, nie znamy. Wszyscy widzimy, że potrzebuje on opieki, konserwacji i popularnej informacji. Potrzeba też ludzi zainteresowanych i zaangażowanych w te sprawy. – mówił ks. Romanik. ‒ Jako proboszcz i opiekun pomnika będę prosił instytucje, ludzi dobrej woli, patriotów w Koszalinie o pomoc. Odezwę się do ludzi w mundurach i w cywilu. Może powstanie nowy komitet.
Duchowny przypomniał, że jeszcze jednym symbolem, o którym przy tej okazji należy wspomnieć, jest sierp i młot na betonowej chorągwi Armii Czerwonej na cmentarzu komunalnym. ‒ Nie ma tam dla niego miejsca. Nie tylko dlatego, że pod tym sztandarem obecnie prowadzona jest barbarzyńska wojna. Można zrobić porządek z symbolami w Kołobrzegu i godnie upamiętnić ofiary zbrodni stalinowskiej na Polakach. Może damy radę i w Koszalinie. Tym, którzy argumentują, że to „świadectwo prawdzie historycznej o braterstwie broni”, możemy podpowiedzieć, że dla podkreślenia prawdy o „braterstwie broni” 1 i 17 września należałoby domalować tak samo dużą swastykę… ‒ ocenił ks. Romanik.