W Skrzatuszu odbywa się Odpust Diecezjalny z dziękczynieniem za 50-lecie diecezji.
Gabriela z parafii MB Nieustającej Pomocy ze Świdwina co roku przyjeżdża na diecezjalną pielgrzymkę, kontynuując zwyczaj swojej mamy. Jak mówi, bardzo utożsamia się z diecezją, stąd zależy jej, by uczestniczyć w tak ważnej pielgrzymce. Ponadto regularnie odwiedza Skrzatusz, korzystając też z różnych tutejszych propozycji rekolekcyjnych i kursów. W tym roku wzięła ze sobą wnuczkę. – Chcę zawierzyć się Matce Bożej i podziękować Jej, bo jest za co – jak mówi ze wzruszeniem, bo wiele razy doświadczyła Jej pomocy. Z utęsknieniem czeka na peregrynację Piety Skrzatuskiej w swojej parafii, stąd zamierza z tej pielgrzymki wyjechać z takim wizerunkiem – figurką lub zdjęciem.
‒ Skrzatuska Pieta musi nas łączyć, bo wszędzie wokół jest taki rozpad, taka niezgoda... potrzebujemy Jej pomocy – uważa Maria z parafii pw. św. Maksymiliana w Słupsku. Jak mówi, ufa opiece Maryi, bo doświadcza tego w życiu na każdym kroku. Także Marianna z parafii pw. Serca Jezusowego pielgrzymuje z Kobylnicy w intencji swojej rodziny – o zdrowie, nawrócenie.
Ponad godzinę zajęło Elżbiecie przyjechanie rowerem 18 kilometrów z Piły. Robi tak od lat, w pojedynkę, ponieważ drogę tę chce przeżyć w skupieniu, w duchu modlitwy. ‒ Trzeba coś poświęcić, czuję, że muszę tu być, dla Matki Bożej – podkreśla.
Za to w dużej, ponad 200-osobowej grupie przybyli pieszo pielgrzymi z Piły. Wśród nich jest Irena z parafii pw. Św. Antoniego. – Co roku ten dzień ofiaruję Maryi i dziękuję Jej za opiekę, bo doświadczam tego tyle, że gdybym miała wszystko opowiedzieć i wyrazić, nie miałoby to końca – mówi pilanka. – Po prostu wielkie morze łask.
Joanna Ryś wraz z paniami z koła gospodyń wiejskich w Starej Łubiance zaprezentowała w Skrzatuszu zwycięski wieniec z gminnych dożynek. Panie szykowały go od czerwca, a na ostatnim etapie pracowały przy układaniu i wiązaniu kwiatów i zboża cały tydzień. ‒ To nasz sposób podziękowania Bogu za plony, za urodzaj i wszelkie dobro, które nas spotyka – mówi Joanna Ryś, przewodnicząca koła. Zapewnia, że plecenie wieńca to duża przyjemność. ‒ No i nasze wieńce podobają się, zajmujemy czołowe miejsca, więc satysfakcja jest ogromna.