Mszy św. w intencji migrantów i uchodźców, którzy utracili życie w drodze do Europy, przewodniczył w katedrze bp Krzysztof Zadarko.
W ostatnią niedzielę września obchodzony był w Kościele Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy. 3 października w koszalińskiej katedrze podjęto modlitwę za tych z nich, którzy zginęli w drodze do Europy i na inne kontynenty. Przewodniczący Mszy św. bp Krzysztof Zadarko dołączył w ten sposób do ponowionego po raz ósmy apelu poznańskiej wspólnoty Sant’Egidio.
W podjętej przed Eucharystią modlitwie różańcowej uczestnicy koszalińskiego nabożeństwa wymienili imiona i liczbę zaginionych w dramatycznych podróżach przez Morze Śródziemne. To, jak w wyliczał w homilii bp Krzysztof Zadarko, przewodniczący Rady Konferencji Episkopatu Polski ds. Migrantów, Pielgrzymek i Turystyki, zaledwie niewielka część ze 110 milionów tych, którzy zmuszeni do ucieczki ze swojej ojczyzny, podejmują obecnie trud poszukiwania nowego miejsca na ziemi. Zarazem wskazał, że w obecnych warunkach ekonomicznych Polski i krajów Zachodu masowa migracja jest dla tych gospodarek szansą na rozwój.
‒ Potrzebujemy ich, by byli wśród nas, pracowali i stawali się częścią naszego społeczeństwa, razem z nami budowali wspólną przyszłość ‒ mówił, wymieniając coraz szerszy wachlarz nacji, które osiedlają się na środkowym Pomorzu i w całej Polsce. ‒ To są setki tysięcy ludzi i oni będą nam, kalkulując ekonomicznie, bardzo potrzebni. Jednak za naszymi potrzebami taniej siły roboczej stoją konkretni ludzie, którzy zdecydowali się uciec, także z odległych krajów azjatyckich, obcych nam kultur i różnych religii, o których kiedyś tylko czytaliśmy w książkach, oglądaliśmy w telewizji. Oni tutaj są i wszystko wskazuje na to, że będziemy chcieli razem z nimi budować przyszłość.
Biskup zadał przy tym pytanie, czy jako Polacy chcemy z tymi „obcymi” być. – Czy rzeczywiście zechcemy, by nasze społeczeństwo nie było już monoetniczne, złożone tylko z Polaków? Czy będziemy chcieli znaleźć miejsce dla innych narodowości? Czy zapragniemy budować społeczeństwo, które będzie szanowało się nawzajem również w wymiarze religijnym? Czy przyjęliśmy to już do wiadomości, umiemy sobie z tym poradzić? Czy świadomie będziemy chcieli wyciągać do nich rękę, tworzyć z nimi społeczeństwo? A nauka Kościoła mówi jeszcze więcej: Czy będziemy chcieli traktować ich jak braci i siostry? – pytał biskup.
Hierarcha poruszył kwestię poczucia bezpieczeństwa gospodarzy w przyjmowaniu uchodźców, ale też wskazał jego cenę: niewyobrażalny dramat ludzi, a nawet śmierć – jak w przypadku przekraczających zieloną granicę z Białorusią, co, jak podał za oficjalnymi statystykami, pochłonęło do tej pory 40 ofiar.
‒ Coraz droższe jest nasze bezpieczeństwo – stwierdził bp Zadarko. ‒ Tym bardziej powinniśmy więc sięgać po coraz mądrzejsze rozwiązania i modlić się do Pana Boga, jak w tej sytuacji się zachować, żeby ocalić życie tych, którzy tego potrzebują, ocierając się o śmierć; a jednocześnie jak zapewnić bezpieczeństwo naszemu społeczeństwu. To dotyczy nie tylko naszej ojczyzny, ale także Europy, świata.
‒ Tak bardzo trzeba nam się modlić o to, byśmy wiedzieli, jak w tej sytuacji się zachować, byśmy się wzajemnie nie przeklinali, nie wyzywali, nie oskarżali o nienawiść, zdradę – przestrzegał, wskazując na lekcję daną przez ‒ nieprzyjętego w ziemi Samarii jako obcego ‒ Jezusa: gromiącego „gorliwych” uczniów chcących zesłać na Samarytan z nieba ogień zemsty.
‒ W tym momencie zostają zgaszone wszystkie próby budowania nienawiści, zemsty, gigantycznych murów oddzielających nas, a zajmujących miejsce rozmowy, zastanowienia, a dla nas chrześcijan ‒ modlitwy. Jezus gromiąc uczniów, mówi: nie tak, to nie jest metoda załatwiania sprawy z obcym, to nie jest ewangeliczne, nie jest zamysłem Boga – wskazywał bp Zadarko. – Szukajmy takich miejsc, takich ludzi, którzy pomogą nam zrozumieć, jak powinniśmy się zachować w tej jakże skomplikowanej, trudnej, niebezpiecznej sytuacji, w której tak łatwo znika człowiek, a w to miejsce pojawiają się pojęcia, strategie, polityka. Chrystus jednak ciągle szepcze do naszego ucha: najważniejsza jest miłość. Nie naiwna, nie prostacka, nie ideologiczna. Pokorna, mądra, bo mająca swoją siłę od Boga, z serca Jezusowego.