Był wrakiem, kiedy w sanktuarium w Skrzatuszu prosił Ją o pomoc. Nawet się nie spodziewał, jaki scenariusz napisał dla niego Pan Bóg.
Łukasz. Po prostu Łukasz. Na zdjęcie zgadza się też dopiero, gdy zapewniam, że nie będzie na nim sam, ale z Matką Bożą. Bo historia jego życia to opowieść o jednym z cudów, jaki dokonał się za Jej wstawiennictwem. – Ludzie spisali mnie na straty, ale nie Ona – mówi z uśmiechem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.