Jest ich już osiem, pięknie oprawionych. Dokumentują ponad trzy dekady koszalińskiej parafii.
Kronika parafii pw. św. Ignacego Loyoli w Koszalinie być może nie ma sobie równych w diecezji. To starannie zbierane, redagowane i ilustrowane informacje z życia tej społeczności, wydawane cyklicznie w twardej oprawie. Nic się tu nie zagubi – żadne istotne wydarzenie, zarówno wizytacja biskupia, jak i gest osób, które przynoszą kwiaty z działek do strojenia kościoła.
Od 18 lat kronikarką parafii jest Róża Gorońska, emerytowana pasjonatka zbierania informacji i podawania ich w estetycznej formie. Robi to odkąd przeszła na emeryturę, czyli od 2006 roku. Kroniki parafii św. Ignacego w Koszalinie stoją dumnie na półce w kancelarii parafialnej. Wyglądają profesjonalnie, jednak pani Róża zapewnia, że bycie kronikarzem jest w zasięgu każdego. I nie potrzeba do tego drogiego sprzętu, a raczej odwagi, pasji i rzetelności w przekazie.
Koszalinianka zachęca innych, by prowadzili parafialne kroniki. ‒ To zrozumiałe, że mojemu pokoleniu w tych kwestiach jest trudniej niż młodym, jesteśmy na bakier z techniką. Ale wystarczy dobra wola. Każda parafia wiele by zyskała, gdyby ktoś zechciał opisywać wydarzenia, które się w niej dzieją. Co lepsze? Biała plama czy fakty czarno na białym? To przecież są lata, dekady historii. Momenty, do których wraca się w rozmowach, wspomnienia, informacje rzeczowe i te podnoszące na duchu, że działo się tu wiele dobra – mówi i wskazuje na zdjęcia, gdy kościół, jeszcze przed pandemią, był pełen wiernych, dorosłych i dzieci. To cieszy, bo przecież dziś nawet interesujące inicjatywy, bywa że przechodzą bez większego odzewu. ‒ To trudne, gdy widzę, że do ołtarza ksiądz wychodzi sam, bez ministrantów. Ale nie upiększam rzeczywistości. Pokazuję to, co jest.
Więcej na ten temat będzie można przeczytać w najbliższym nr. 4/2024 "Gościa Koszalińsko-Kołobrzeskiego".