- Świętowanie to nie obowiązkowa wizyta w kościele, ale czas spędzony z tymi, którzy są nam bliscy – przekonują parafianie z Gwieździna.
Wierni najmniejszej parafii w diecezji znaleźli sposób, by przedłużyć radość z celebrowania Zmartwychwstania Pańskiego.
- Często sprowadzamy wielkanocne świętowanie jedynie do przyjścia do kościoła. Uczestniczymy w Eucharystii i biegniemy do domu, do rodziny. Tymczasem warto tą paschalną radością, której doświadczamy, dzielić się z także z rodziną parafialną, bo to buduje wspólnotę – przekonuje ks. Marcin Gajowniczek, gwieździński proboszcz.
I tutaj świetnie się sprawdziły upieczone przez parafian wielkanocne mazurki, którymi częstowano wychodzących z kościoła. To nawiązanie do agap, czyli uczt po Eucharystiach, które towarzyszyły chrześcijanom od samego początku istnienia Kościoła. Ich celem było budowanie jedności wyznawców i podtrzymywanie ich trwania w wierze oraz okazywanie radości wynikającej z daru przyjętego sakramentu.
Radość celebrowana przy ołtarzu Pańskim przedłużyła się na plebanijnym podwórku, gdzie składano sobie życzenia, rozmawiano i… wpadano na kolejne pomysły budowania wspólnoty, w której każdy znajdzie dla siebie miejsce.
- Jeden z nich, który spontanicznie podsunęła jedna z parafianek, zrealizujemy już jutro. Przy plebanii stanie wielki dmuchaniec, który dostarczy frajdy najmłodszym – zdradza plan na świąteczny poniedziałek gwieździński proboszcz.