Była skromną emerytką. W kawalerce na szczecińskim osiedlu zapisywała skrupulatnie wszystko, co powiedział jej Jezus.
Duchowe dzienniki Alicji Lenczewskiej biją rekordy popularności. Powstaje obszerna biografia, film dokumentalny i strona internetowa.
– Zbieramy także świadectwa otrzymanych za jej przyczyną łask – dodaje Dorota Lenczewska, bratowa mistyczki ze Szczecina, jak coraz częściej mówi się o autorce „Świadectwa” i „Słowa pouczenia”. Nie jest to tytuł przyznany przez Kościół, choć duchowe dzienniki Alicji mają imprimatur, czyli są zatwierdzone przez władze kościelne.
– Coraz więcej ludzi dzwoni i pisze, prosząc o modlitwę za przyczyną Alicji, inni dają świadectwo, że pod wpływem lektury jej pism zbliżają się do Boga, nawracają się nawet po latach. Wiele osób w jej dialogach z Jezusem odnajduje odpowiedzi na nurtujące ich problemy i wątpliwości – przyznaje pani Dorota.
Fenomen Alicji polega na jej współczesności i braku spektakularności. Jej długa droga do Boga, zwyczajne życie toczące się między kościołem a kawalerką na szczecineckim osiedlu i prostota przekazu zjednują serca. 51-letnia nauczycielka, córka kresowych nauczycieli, odkryła żywego Boga dzięki odnowie charyzmatycznej. Na rekolekcjach dla animatorów w Gostyniu stanął przed nią Jezus. Jak zapisała: bardziej realny, prawdziwszy niż wszystko, co było w kaplicy. Dlaczego wybrał niczym nie wyróżniającą się emerytowaną belferkę w rogowych oprawkach, nawróconą w drugiej połowie swojego życia?
– Alicja też o to pytała. Jezus jej odpowiedział: „Bo cię kocham i chcesz słuchać. Mówiłbym każdemu, gdyby chcieli słuchać. Mówię przez Pismo, przez wydarzenia, przez kapłanów. Mówię cały czas” – cytuje pani Dorota.
Więcej o świadectwie, jakim dzieliła się bratowa Alicji Lenczewskiej, w świątecznym numerze (113/2024) wydania papierowego Gościa Koszalińsko-Kołobrzeskiego i w e-wydaniu.