Majowa modlitwa przy kapliczkach i krzyżach to nieodłączny element polskiej duchowości. A wraz z nimi nieprzebrany skarbiec pieśni maryjnych – bogactwo melodii, ładunku emocjonalnego i teologicznych treści. A także i błędów.
Mówi się, że od przybytku głowa nie boli, choć w przypadku bogactwa kompozycji ku czci Matki Bożej, niekiedy jednak tak. – Czasem głowa, a czasem serce, które może niespokojnie zakołatać, kiedy zacznie się zastanawiać nad tym, co śpiewamy – przyznaje z uśmiechem ks. Marcin Wiśniowski, dyrektor Diecezjalnego Studium Organistowskiego, gdy spotykamy się na emporze organowej koszalińskiej katedry, żeby porozmawiać o mariologii śpiewanej. Przebogaty skarbiec pieśni maryjnych zawiera nieprzebrane bogactwo melodii, ładunku emocjonalnego i teologicznych treści. Zdarzają się w nim również błędy. Jeden z badaczy zagadnienia, Kazimierz Darowski, przeanalizował 86 pieśni maryjnych z kanonicznego dla każdego organisty śpiewnika Siedleckiego. W 22 stwierdził poprawny obraz Boga, w 8 wyraźnie niepoprawny (Bóg srogi, straszny, daleki, karzący). 15 pieśni pozytywnie przedstawiało Chrystusa, ale 31 w ogóle postać Syna Bożego pominęło, za pośrednika uznając jedynie Maryję. Darowski przebadał też 280 pieśni w 21 śpiewnikach wydanych po Soborze Watykańskim II. Marnych teologicznie pieśni znalazł jedynie kilka, w czterech wykazując błędy. – Możemy to wytłumaczyć najprościej niewiedzą autorów, zwłaszcza tych tworzących przed soborem i przed ogłoszeniem światu Miłosierdzia Bożego – diagnozuje ks. Wiśniowski.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.