Młodzi słupszczanie zrobili listę i dyżurowali z puszkami pod kościołem. Zebrali sporo pieniędzy i doświadczenie, jak dobrze jest bezinteresownie pomagać innym.
Mimo że za progiem wakacje, wolontariusze Szkolnego Koła Caritas działającego w Zespole Szkół Agrotechnicznych w Słupsku nie próżnują – zorganizowali zbiórkę pieniężną dla ciężko chorej Dominiki Dąbrowskiej, której ta 21-letnia słupszczanka potrzebuje na zakup specjalistycznej pompy insulinowej. Dzięki życzliwości parafii pw. św. Maksymiliana Kolbego, młodzi uzbierali 2 czerwca podczas niedzielnej zbiórki ponad 7 tysięcy złotych.
Damian Betke, prezes SKC św. Brata Alberta, jest ministrantem w tej parafii i nie zamierza tracić ani chwili po Mszy św. – jeszcze w komży wychodzi przed kościół, by prosić parafian o parę złotych dla Dominiki.
– Nasi parafianie mają wielkie serca, zawsze hojnie wspierają nasze akcje, czujemy, że otaczają nas ogromną życzliwością. Bardzo się cieszę, że udało się zebrać całość potrzebnej kwoty dla Dominiki, bo to, mam nadzieję, pozwoli jej na nowe lepsze życie – mówi czwartoklasista.
Początkowo, gdy udostępnił ankietę z dyżurami, lista świeciła pustkami. Sądził, że powodem demobilizacji wolontariatu jest zmęczenie szkołą lub już wakacyjne nastawienie. Ta akcja przypomniała mu o innej koleżance, śp. Ani, która pilnie potrzebowała dawcy szpiku i której wolontariusze ruszyli na pomoc.
– To mnie zdeterminowało do działania, bo ceną może być życie młodej dziewczyny. Kiedy więc uświadomiłem wolontariuszom, że Dominika jest jakby siostrą naszej wolontariuszki, ankieta od razu się zapełniła – mówi Damian.
Tą przybraną siostrą jest Krysia Lewicka i trudno jej było patrzeć na to, że Dominika większość życia spędza w szpitalach. – Nie jesteśmy spokrewnione, ale jej ojciec mnie wychował, zastąpił mojego tatę, który zmarł, kiedy byłam malutkim dzieckiem. Dominika jest więc dla mnie jak siostra, jesteśmy rodziną i na każdym kroku sobie pomożemy – mówi drugoklasistka.
Wiktoria Mazurek wstała rano, by już o godzinie siódmej stanąć przy drzwiach kościoła z puszką z logo Caritas. Jej dyżur potrwał do godziny 10. – Bardzo lubię pomagać ludziom, którzy są w potrzebie. Kiedyś sama przechodziłam przez pewne życiowe kryzysy, myślę więc: dlaczego inni mają cierpieć, kiedy istnieje możliwość pomocy? – pyta pierwszoklasistka.
Julia Krakowska jest drugi rok w SKC i teraz zdała sobie sprawę, że gdyby nie ta zbiórka, nigdy nie pomyślałaby o chorej Dominice. – To otworzyło mi oczy, jak ważne jest, aby pomagać innym. No i nie wiadomo, czy podobna sytuacja kiedyś nie spotka nas samych czy naszych bliskich. Choćby dlatego powinno się ludziom pomagać – stwierdza.
Kwesta jest dobrym doświadczeniem wolontariackim, bo nie wymaga przygotowania, można się w nią zaangażować z marszu, a zarazem porusza młodych wręcz zaskoczonych tym, ile dobra jest wokół. Julię Buczyńską ujęło, gdy ludzie otwierali portfele, słysząc o chorej słupszczance. – Od razu pojawiał mi się uśmiech na twarzy – mówi nastolatka. Ta kwesta to jedno z jej pierwszych doświadczeń w kole, bo wolontariuszką jest dopiero od kilku miesięcy. – Bardzo chciałam pomóc Krysi, to był mój cel.
Nikola Olejniczak była dopiero na jednej zbiórce i tylko raz wzięła udział w kweście charytatywnej, i przyznaje: jest pozytywnie zaskoczona tym, że ludzie pomagają, gdy się ich o to poprosi. Bartoszowi Kowalskiemu nie umknęło, że niektórzy parafianie ze św. Maksymiliana wrzucali spore sumy. – To super uczucie widzieć, że ludzie pomagają i jest to dużo osób. To spowodowało uśmiech na mojej twarzy, a przede wszystkim na twarzy Dominiki, kiedy dowiedziała się, że udało się uzbierać na pompę – cieszy się świeżo upieczony wolontariusz Łukasz Łykus.
Skarbniczka SKC Anastazja Papież jest dumna, że udało się uzbierać tak dużą sumę. – Cieszę się, że wzięłam w tym udział: tylu ludzi wrzucało coś od siebie, żeby pomóc obcej dziewczynie! – mówi.
Jak dodaje prezes SKC, taka zbiórka nie jest trudna w realizacji. – Wystarczy pod koniec Mszy Świętej stanąć z puszką przed wyjściem z kościoła i z uśmiechem zachęcać ofiarodawców i oczywiście dziękować za złożone datki. To tylko tyle i aż tyle, a przecież te pieniądze mogą odmienić czyjeś życie – podsumowuje Damian Betke.
Beneficjentka akcji, Dominika Dąbrowska, jest zaskoczona obrotem sprawy. – Nie potrafię ująć w słowa tego, co ludzie dla mnie zrobili. Jestem w ogromnym szoku, jak szybko to się udało. Jestem bardzo szczęśliwa, że udało się uzbierać całą potrzebną kwotę. Dziękuję wszystkim i każdemu z osobna.