Kilkanaście kamiennych tablic z obcobrzmiącymi nazwiskami to nie tylko historia, której nie ma już komu w Białogórzynie opowiedzieć. To również świadectwo współczesnych mieszkańców wsi.
Odkrycie na podwórku rodziny Ignaczaków spowodowało niemałe poruszenie, nie tylko wśród miejscowych. Tuż pod zrywaną pod planowany polbruk murawą leżało kilkanaście kamiennych płyt. Ku zdumieniu gospodarza okazały się być nagrobnymi tablicami dawnych mieszkańców Białogórzyna.
- Myślałem, że są tylko dwie. Okazało się, że jest ich dużo więcej. Od razu poszedłem po księdza. Bo przecież coś z nimi trzeba było zrobić. Znaleźć dla nich jakieś godne miejsce - opowiada Andrzej Ignaczak, mieszkający po sąsiedzku z zabytkowym kościołem parafialnym.
Po dwóch latach od odkrycia takie miejsce się znalazło. Tuż przy kościele powstało lapidarium z zachowanych nagrobków.
- Przez wiele lat to, co poniemieckie, bardzo często kojarzyło się z traumą wojenną. Było przyzwolenie władz komunistycznych na niszczenie cmentarzy, na zacieranie śladów protestanckich poprzedników. Dzisiejsze pokolenia podchodzą do tego zupełnie inaczej niż ich dziadkowie, mają większą wiedzę wyniesioną zarówno ze szkoły, jak i z Kościoła - mówi ks. Marek Cieslik, prowadząc na przykościelny teren. - Było pewne poruszenie, kiedy znalazły się te tablice, ale od nikogo nie usłyszałem, że chcemy „wrogów”, że kogoś to oburza. Mentalność ludzi już się zmieniła. Teraz zadbanie o te tablice jest wyrazem szacunku - chwali swoich parafian białogórzyński proboszcz.
Lapidarium w BiałogórzynieTablice najpewniej pochodzą z miejscowego cmentarza, który powstał, gdy na tym znajdującym się przy kościele zabrakło miejsca. Śladów jednego i drugiego miejsca pochówku dawnych niemieckich mieszkańców wsi trudno dzisiaj szukać. Odczytujemy więc obco brzmiące nazwiska z zachowanych 15 tablic, w zatartych literach doszukujemy się historii, której dzisiaj już raczej nie ma komu opowiedzieć. Można jednak jej poszukać w zachowanych księgach metrykalnych.
- Myślę, że warto byłoby też spróbować poszukać informacji o tych ludziach. Poszperać w archiwach i spróbować o nich choć trochę opowiedzieć. Spotkać człowieka za kamienną tablicą – przyznaje ks. Marek.
Planuje jeszcze postawienie tablicy informacyjnej, która opowie o powstaniu lapidarium i o tym, że ono również stoi na terenie dawnego, przykościelnego cmentarza, po którym nie ma dzisiaj śladu. Może też uda się zainstalować kilka ławeczek, zachęcających by zatrzymać się tu na dłużej, porozmyślać, pomodlić za zmarłych.
Także przy wybudowanym kilka lat temu kościele filialnym w Zaspach Wielkich chce stworzyć takie miejsce. Do tamtejszego lapidarium trafi kilka tablic z cmentarza znajdującego się za wsią. Po niewielkiej nekropolii nie pozostało wiele więcej, niż fragmenty kamiennego muru, wyznaczającego jego teren. O tym, że to miejsce poświęcone przy pominąć będzie tablica, zaś ocalałe fragmenty nagrobków stworzą przykościelne lapidarium.
- Trzeba to, co związane ze śmiercią i zmarłymi uszanować. Nawet jeśli nie przyjedzie tutaj nikt z rodziny poprzednich mieszkańców, potrzeba tego jako symbolu, wspomnienia o tych, którzy tutaj mieszkali, tworzyli te wsie, ale także potrzeba świadectwa dzisiejszych mieszkańców i ich szacunku do przeszłości i do zmarłych – dodaje białogórzyński proboszcz.