Ewangelizatorzy już zjechali się do Trzcińca na Przystanek Jezus. Na misję ruszą w środę.
Uczestnicy festiwalu Pol'and'Rock odbywającego się od 1 do 3 sierpnia na terenie lądowiska Czaplinek-Broczyno, żeby dojść od parkingów na pole namiotowe i imprezowe, muszą przejść obok rozległego terenu Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla chłopców w Trzcińcu. To kilkaset metrów asfaltu wzdłuż budynku, parkingu, pola namiotowego i zadaszonych wiat pod którymi spożywane są posiłki. Na płocie już wywieszono emblematy Przystanku Jezus oraz wielkie napisy „Wejście!”. Tuż za szeroko rozwartą bramą stoi zadaszona scena. Tu lub w pobliskiej sali sportowej (wówczas widać wszystko na zewnętrznym telebimie) zaplanowane są koncerty, spotkania typu Q&A pod hasłem „Zagnij księdza” lub „Zagnij biskupa”, rozmowy z ciekawymi gośćmi, ewangelizacje, świadectwa. Jest sala gimnastyczna ze sceną, przy białym krzyżu są miejsca na spowiedź, indywidualne rozmowy, modlitwę wstawienniczą.
Rekolekcje przygotowujące do tej misji prowadzi biskup sosnowiecki Artur Ważny. O Mszy św. je inaugurującej, której przewodniczył biskup diecezjalny koszalińsko–kołobrzeski Zbigniew Zieliński, piszemy TUTAJ. Rekolekcje zwieńczy misyjne posłanie poprzez gest nałożenia rąk na ewangelizatorów, któremu będzie przewodniczył bp Edward Dajczak, który od początku, czyli ćwierć wieku, towarzyszy Przystankowi Jezus.
Ojciec Damian Piątkowiak SVD, rzecznik prasowy Przystanku Jezus, przekonuje, że rekolekcje, od których zaczyna się przystankowa misja, muszą ją poprzedzać. – Ponieważ zrozumieć, po co tak naprawdę chcemy wyjść, by nie zgubić tego, co najistotniejsze. Zrozumieć, że Bóg jest centrum i że to On nas zaprasza i posyła. I że Jego, a nie tylko swoje przeżycia, mamy głosić – przestrzega werbista. Jak dodaje, ważne są także relacje między ewangelizatorami.
Modlitwa uwielbienia rozpoczynająca rekolekcje Przystanku Jezus
Od środowego popołudnia przystankowicze będą obecni na placu festiwalowym, a także będą czekać na swoim terenie na tych, którzy zechcą tu zajrzeć. – Jedni mają odwagę coś zainicjować i przyjść do nas sami. Innych trzeba poszukać tam, na polu. Tak czynił Jezus. Kluczowe jest spotkanie osobiste. Ewangelizator i drugi człowiek, tam dzieje się najwięcej – stwierdza o. Piątkowiak.
Za opiekę nad ewangelizatorami, także tę merytoryczną odpowiada małżeństwo Bogoniowskich.
– Rok temu powiedziałem tu świadectwo mojego nawrócenia i pół roku później dowiedziałem się, jakie to miało znaczenie dla pewnego chłopaka. Bo on je wtedy usłyszał, a przyszedł do nas niosąc w sobie myśl o samobójstwie. Po wysłuchaniu tego, co mówiłem o swoim życiu, o Bogu, podjął decyzję, że się nie powiesi. Otoczono go od razu modlitwą, rozmawiano. Tu się dzieją tego typu rzeczy – mówi Jacek Bogoniowski.
Przystanek Jezus to miejsce otwarte, można tu wejść. Ale też ewangelizatorzy wyjdą na zewnątrz. Najpierw na jezdnię przed ośrodkiem, a pierwszego dnia zrobią to uroczyście w formie rozśpiewanego barwnego korowodu: idąc, tańcząc, śpiewając i grając. Chodzi o to, by pokazać się tysiącom fanom muzyki przybyłym na Pol'and'Rock. W małych grupach będą wchodzić na pole woodstockowe, by spotykać się, rozmawiać, zostać rozpoznanym po koszulce z napisem lub po habicie czy sutannie, i być jakkolwiek zaczepionym. Na warsztatach uczą się, jak reagować na tego typu sytuacje, jak inicjować rozmowę, unikać drażliwych tematów, które do niczego nie prowadzą, kierować zaś rozmowę na meritum, czyli najczęściej sens życia, poczucie pustki i samotności, tęsknotę za czymś ważnym, za Bogiem, wolnością, miłością.
– Chodzimy tak z żoną do ludzi z festiwalu. Mamy nawet takich zaprzyjaźnionych punków, którzy porozbijani są namiotami po lasach i którzy na nas czekają, mówią nam, że cieszą się, że jesteśmy. My nawet nic mówić nie musimy, im wystarczy nasza obecność – opowiada Jacek Bogoniowski, który w tym roku wraz z żoną odpowiada za formację ewangelizatorów. – Jest taki znajomy, który wystąpił z seminarium. A ostatnio powiedział: kurczę, jak na was patrzę, to nie wiem, ja chyba wrócę do tego seminarium. I tak bywa często, że nie trzeba nawet nic mówić, wystarczy być z drugą osobą. Ewangelizuje się uśmiechem, spojrzeniem, byciem sobą. Duch Święty to prowadzi.
Milena Silwanowicz z Gdyni ze Wspólnoty Młodzieżowej PANda dała się uwieść opowieściami o niezwykłej atmosferze na Przystanku Jezus i w tym roku pojawiła się tu po raz pierwszy. Owszem, trochę się obawia. – Zdecydowanie; że nie będę wiedziała co powiedzieć, że ktoś będzie wobec mnie nieprzyjemny. Toczę z tym wewnętrzną walkę, ale miłość Pana, ufność, że Duch Święty jakoś zadziała, umacnia mnie.