Jak urządzić sobie to pierwsze, podpowiadały kobietom w Błotnicy specjalistki od psychologii i wizerunku.
Na powitanie kobiety podają sobie ręce, ale takie odrysowane na kartce. Nowa znajoma otrzymująca rysunek wymienia kilka zalet jej właścicielki, które jako pierwsze rzuciły się jej w oczy. – To bardzo miłe i od razu robi się między nami dobra atmosfera – mówi jedna z uczestniczek letnich warsztatów dla kobiet pn. „Zobacz siebie. Córka Króla”. To inicjatywa Koinonii Jan Chrzciciel, która zaprosiła panie od 21 do 25 sierpnia do domu wspólnoty w Błotnicy pod Kołobrzegiem.
Warsztaty to okazja, aby odkryć różne aspekty kobiecości i nauczyć się, jak podkreślić swoje unikalne piękno, także to zewnętrzne. Ponad 20 uczestniczkom z całej Polski pomagają w tym dwie specjalistki. Małgorzata Kornacka, psycholog i psychoterapeutka, trener rozwoju osobistego w części zatytułowanej „Córka Króla” pomaga kobietom odnaleźć ich tożsamość, godność, wartość i rolę społeczną. Druga, wizerunkowa część warsztatów, zatytułowana jest „Zobacz siebie” i prowadzi ją Agnieszka Dyszlewska, doradczyni wizerunku osobistego. Nie brakuje czasu na modlitwę, a popołudnia przeznaczone są na wypoczynek – wyjazdy nad morze i krajoznawcze i integrację – ta ostatnia zresztą jest kluczem do owocności kilku dni spędzonych w damskim gronie. Już pierwszego wieczora nie brakuje zwierzeń, potem, na zajęciach, podczas wykładu, uczestniczki czują się na tyle swobodnie, by z entuzjazmem potwierdzać stawiane tezy, podrzucać przykłady z własnego życia czy też jęknąć, że nie zawsze tak się udaje, jak właśnie słyszą.
Małgorzata Kornacka wyjaśnia, że wartość osoby nie zależy od poczucia wartości. Katarzyna Matejek /Foto GośćMałgorzata Kornacka zauważa, że kobiety nie zawsze od razu są gotowe w sobie coś zmienić. – Często jest w nas obawa przed zmianą, wolimy „starą biedę” czy nawet narzekanie niż podjęcie czegoś nowego, bo myślimy, że to nowe będzie gorsze. Bywa że dopiero kiedy coś nas przybije do dna, znajdujemy motywację do zmiany – mówi psycholog. – W zależności od tego, jak same siebie traktujemy, mamy na ziemi albo kawałek nieba, albo kawałek piekła. Pomagam kobietom odkryć ich potencjał i obdarowywać siebie nawzajem tym niebem. To niesamowite widzieć, jak otwierają się na to, wspierają się, mówią sobie dobre rzeczy. Naprawdę potrafimy być przyjaciółkami, siostrami.
Agnieszka Dyszlewska stawia przed uczestniczkami, a są tu i młode mamy i emerytki, duże lustro, takie, jakiego niekiedy brakuje w domu. To rekwizyt konieczny, by spojrzały na siebie całą, z dystansem i oceniły swoje zalety i mankamenty. Bywa że początkowo pojawiają się łzy, gdy tak w pełnym otwarciu trzeba zaakceptować swój wygląd, zwłaszcza jeśli następuje porównywanie się z innymi kobietami. Ale to zarazem dobry punkt wyjścia. – Uczymy się wykorzystać to, co Bóg nam dał, zarówno jeśli chodzi o nasze ciało, jego proporcje jak i o narzędzia. Wprowadzam panie w zasady proporcji sylwetki i pomagam tę wiedzę wykorzystać w przystępny sposób, czyli za pomocą doboru fasonu i kolorystyki ubrań, fryzury, makijażu – mówi wizażystka. Jak zapewnia, nie wymaga to wielkich nakładów, raczej umiejętnego zrobienia zakupów w sklepie odzieżowym oraz wykorzystania tego, co ma się w szafie.
Iwonę ze Sztumu zdumiało, że zaledwie cztery słowa potrafią uporządkować wiele w głowie. – Bardzo mnie poruszyło, gdy Małgosia rozróżniła wartość osoby od poczucia wartości. Jak się okazuje to dwie różne rzeczy – mówi sztumianka.