Tą pieśnią diakonia muzyczna Tyle Dobrego będzie porywać serca diecezjan. Póki co ćwiczy, by jak najpiękniej to wykonać.
W ostatni weekend wakacji w murach koszalińskiego seminarium duchownego odbywają się warsztaty diakonii muzycznej Tyle Dobrego przygotowujące zespół do różnych diecezjalnych wydarzeń religijnych, z czego pierwszymi i największymi są zaplanowane na połowę września w Skrzatuszu spotkanie młodych i diecezjalna pielgrzymka.
Jak wyjaśnia ks. Arkadiusz Oslislok, założyciel i szef diakonii, dni od piątku do niedzieli to czas bardzo intensywny: osiem bloków ćwiczebnych, zaś w części duchowej – Msze św., adoracja, możliwość skorzystania z sakramentu spowiedzi. – Od lat mamy świadomość, że posługa naszej diakonii jest ważna, choć niekoniecznie jest nam dane widzieć te momenty, kiedy ona staje się dla kogoś czymś, co porywa jego serce do Pana Boga. Owszem, dla wielu z nas jest to pasja, ale wsparta doświadczeniem przyjęcia Jezusa do naszego życia i musimy być o tym przekonani, jeśli chcemy innych pociągać pięknem muzyki – mówi kapłan.
W warsztatach bierze udział 70 osób, w tym współmałżonkowie i dzieci uczestników. W grupie znalazły się nowe osoby – po tegorocznej diecezjalnej pielgrzymce pieszej doszło do diakonii 15 osób. Kolejnym nowym, wyraźnie zauważalnym akcentem warsztatów jest obecność niemowląt i małych dzieci – to m.in. potomstwo małżonków, którzy poznali się właśnie w diakonii. – Dziś te małżeństwa to liderzy diakonii, a maluchy przypatrują się instrumentom i mikrofonom i mamy nadzieję, że kiedyś powstanie także małe Tyle Dobrego – uśmiecha się ks. Oslislok.
Próba pieśni pilotażowej "Postanawiam iść za moim Panem"
Kiedy Joanna Lewandowska ćwiczy razem z sopranami pieśń „Postanawiam iść za moim Panem”, jej mąż Karol wozi w wózku po seminaryjnym korytarzu kilkumiesięczną Marysię. Asia i Karol poznali się w diakonii Tyle Dobrego przed dekadą i choć ich życie przez te lata bardzo się zmieniło, nie zamierzają porzucać zespołu, więc i Marysia, jak kilkoro innych maluszków, uczestniczy w próbach. Głośna muzyka jej nie przeszkadza, dziewczynka smacznie śpi w wózku.
– Tu się poznaliśmy z Karolem i świetne jest to, że możemy już jako małżeństwo dzielić tę samą pasję, to nas bardzo jednoczy – mówi Asia. Ważne jest dla niej także świadectwo innych osób, które są już weteranami zespołu, a jednak wciąż znajdują czas i determinację, by go tworzyć, co wiąże się z licznymi wyjazdami, próbami, zobowiązaniami. – Podziwiam to, ile lat diakonia przetrwała z tym podstawowym składem – podsumowuje mama Marysi.
Dla Karola Lewandowskiego dekada w scholi była czasem dojrzewania muzycznego, ale także dojrzewania w wierze. Podobnie mówi Kamil Chorecki, który w czasie, gdy jego żona Wiktoria akompaniuje zespołowi na instrumencie klawiszowym, zajmuje się drepczącym między instrumentami synkiem Stasiem.
– Służąc w diakonii od lat, możemy cieszyć się, że mamy od Boga talenty muzyczne i możemy je tu rozwijać, ale też że przez muzykę możemy rozwijać naszą wiarę – mówi Kamil. – Diakonię traktujemy nie jak epizod w naszym życiu, ale jako nasze życie. Chcemy dawać siebie innym i przez naszą grę i śpiew nieść im Jezusa Chrystusa.