W koszalińskiej katedrze odbyły się wojewódzkie zaduszki strażackie. Za zmarłych modlili się druhowie z Pomorza Zachodniego.
W poniedziałkowy wieczór 4 listopada koszalińska katedra wypełniła się strażakami. Byli wśród nich strażacy zawodowi, ochotnicy, a także emeryci.
– Jest naszą tradycją, że spotykamy się na zaduszkach, aby wspomnieć i pomodlić się za tych wszystkich z nas, którzy zginęli na służbie albo zmarli w późniejszym czasie – mówi st. bryg. Krzysztof Makowski, zastępca Komendanta Wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej w Szczecinie. – Cały czas utożsamiamy się z każdą z tych osób – podkreśla oficer.
Jak mówi przedstawiciel Komendy Wojewódzkiej, w ostatnim roku w Zachodniopomorskiem na szczęście nie zanotowano sytuacji, w których strażacy zginęliby na służbie, jednak w całym okresie powojennym takich przypadków było sporo. Jak mówi: – W tej profesji trzeba zawsze liczyć się z tym, że może być różnie. Żywioł pisze swoje scenariusze, dlatego w naszą pracę wkalkulowane jest ryzyko.
M.in. z tego powodu strażacy są w społeczeństwie powszechnie szanowani. – Jest to dla nas dopingujące i zobowiązujące. Chcemy dobrze robić swoje, a to, że jest to pozytywnie odbierane, oczywiście nas cieszy. Jednak naszym celem jest po prostu służyć człowiekowi w potrzebie.
Na wypominkach, podczas których odczytywane były imiona i nazwiska zmarłych, a pod ołtarzem ustawiane znicze, obecni byli przedstawiciele komend powiatowych PSP, prezesi OSP i członkowie struktur emeryckich z całego województwa zachodniopomorskiego.
Mszy św. przewodniczył biskup senior Edward Dajczak. Koncelebrowali z nim m.in. kapelani: ks. bryg. Ryszard Szczygieł, pełniący od lat posługę dla zachodniopomorskich strażaków oraz kapelan ze Szczecina.
– Heroiczną wspaniałomyślność, która popycha do oddania życia, można nazwać tylko w jeden sposób – to jest miłość. Ona przekracza zwykłe ludzkie postawy. To wzbudza szacunek i daje nadzieję, że człowiek, niezależnie od tego co wokół niego, potrafi być wielki – mówił biskup w homilii.
– Da się być człowiekiem, niezależnie od czasu, zachowań ludzkich, epok. Te są zmienne. Raz wspaniałych przykładów jest sporo. Innym razem trudno je dostrzec. Jednak zawsze jest tak, że świadectw budzących nadzieję nie brakuje. To właśnie wy jesteście z tej grupy ludzi, która jakby ze swej natury wezwana jest do tego, żeby być człowiekiem trochę więcej, trochę bardziej. To, co robicie, jest wielkie, bo polega na pochyleniu się nad człowiekiem w potrzebie – mówił biskup senior do zgromadzonych w koszalińskiej katedrze strażaków.
Następnie, nawiązując do odczytanej Ewangelii, powiedział: – Padają dzisiaj dwa fundamentalne słowa. „Chrystus został ukrzyżowana dla nas”. Chodzi właśnie o to „dla nas”. W Jezusie nie ma ani trochę istnienia prywatnego. Co czynił, nigdy nie czynił dla siebie, jako wyizolowana jednostka. Kiedy się modlił, robił to zawsze „dla nas”. Gdy umierał, gdy zmartwychwstawał, robił to „dla nas”. To słowa klucz definiujące nie tylko Chrystusa, ale także człowieka. Patrząc na służbę strażacką, można je tam znaleźć.