Mężczyźni przeszli przez Koszalin z różańcami w dłoniach, jak w każdą pierwszą sobotę miesiąca od 5 lat.
Jak w każdą pierwszą sobotę miesiąca, panowie związani z inicjatywą Męski Różaniec w Koszalinie ruszyli przez miasto z różańcami w dłoniach, niosąc na przedzie figurę Matki Bożej Fatimskiej. Przeszli sprzed kościoła pw. św. Wojciecha do kościoła pw. św. Józefa Rzemieślnika, gdzie modlitwę zwieńczyła Msza św. Ten akt zadośćuczynienia za wszystkie grzechy przeciwko Niepokalanemu Sercu Maryi podejmują w tej formie nieprzerwanie od 5 lat.
- Dzisiaj mamy taką naszą skromną uroczystość, bo mija piąty rok, jak chodzimy. Jest to dla nas ważne, że wciąż się to udaje, bo każde nasze wyjście, a przez te 5 lat nie odwołaliśmy żadnego, wiąże się z niepewnością - czy przyjdą chętni, czy będzie z kim iść, komu nieść figurę naszej Królowej, Najświętszej Maryi Panny. Ale trwamy, bez względu na pogodę - mówi Robert Pronobis, inicjator i organizator koszalińskiego Męskiego Różańca.
Wśród uczestników grudniowego wydarzenia jest Jerzy Grzyb z Kołobrzegu. - Dlaczego uczestniczę w Męskim Różańcu? No bo jest - wyjaśnia krótko.
Inicjatywa Męski Różaniec w Koszalinie. Katarzyna Matejek /Foto GośćPan Jerzy dołącza do pierwszosobotnich marszów od 5 lat i stara się ich nie opuszczać, bez względu na to, gdzie się znajduje, stąd bywał na marszach Męskiego Różańca w Gdańsku czy Krakowie.
- Można modlić się także samemu, w domu, ale warto pójść za słowami Pana Jezusa, który nakazał: "Głoście Ewangelię". Trzeba dać świadectwo, pokazać swoją wiarę, nie bać się tego, nie wstydzić - mówi J. Grzyb. - Szacun dla chłopaków, którzy od 5 lat to organizują, i którzy tu przychodzą. Bo nie sztuka iść w Różańcu w Krakowie, na który przychodzi 150 chłopa, a tutaj czasem frekwencja bywała słaba. Ale tu nikt nie rezygnuje, oni zawsze tu idą - dodaje.
Więcej o wydarzeniu będzie można przeczytać w jednym z kolejnych numerów "Gościa Koszalińsko-Kołobrzeskiego" i w e-wydaniu.