Diecezjalnej inauguracji Roku Jubileuszowego w Koszalinie przewodniczył bp Zbigniew Zieliński.
Po obrzędach wstępnych, które miały miejsce w kościele św. Józefa Oblubieńca, a których częścią było m.in. odczytanie fragmentu bulli papieskiej: „Spes non confundit”, wyruszyła procesja w kierunku katedry. Na jej czele niesiony był sporych rozmiarów krzyż, który symbolizował jubileuszową pielgrzymkę pod przewodnictwem Chrystusa.
Przy wejściu do katedry, krzyż został uroczyście ukazany przy śpiewie znanej z Wielkiego Piątku aklamacji: „Oto Drzewo Krzyża, na którym zawisło zbawienie świata”.
Następnie biskup, stojąc obok chrzcielnicy, pobłogosławił wodę i pokropił nią zgromadzonych w katedrze, przypominając, że początkiem pielgrzymki wiary jest właśnie sakrament chrztu świętego.
Uroczyste otwarcie Wielkiego Jubileuszu w Koszalinie - 29 grudnia 2024
Homilię wygłosił biskup senior Edward Dajczak. - Co musi się stać, co trzeba zrobić, żeby ten rok nie był tylko formalnym wspomnieniem w dokumentach, a stał się możliwy w nas? - pytał.
Komentując scenę ewangeliczną o zagubieniu się Jezusa, biskup zauważył, że pokazuje Go ona jako tego, kto przychodzi do ludu osadzonego mocno w Starym Testamencie i ma dopełnić to, czego w nim brakowało. Do świata litery prawa przynosi wolność ducha. - Nie jest to wolność mylona ze swawolą. To piękna wolność Syna, który jest całkowicie zjednoczony z Ojcem. To jest Jezus, który nie kwestionuje wszystkiego, co zastał, bo nie przyszedł, żeby to zburzyć, ale żeby to wypełnić. I to jest dla nas dzisiaj pierwsza jubileuszowa lekcja - powiedział biskup, po czym wyjaśnił: - Połączenie nowości radykalnej - bo taka jest Ewangelia - z równie radykalną wiernością. Niezrozumienie tego stwarza czasem sytuacje chorobowe w Kościele. Jedni wychylają się, zapominając skąd i po co, a inni mówią, żeby było tak, jak było. Jedno i drugie nie jest z Boga.
Mówiąc o kolejnej lekcji, bp Dajczak wskazał na motyw pielgrzymowania, który również obecny jest w Ewangelii o zagubieniu się Jezusa. - Izrael jest ciągle ludem pielgrzymującym. Jest w drodze do swego Boga. Odkrywa w tym swoją tożsamość. Idzie do jedynej świątyni, do miejsca świętego, by tam się uczyć od Boga świętości. A w tej pielgrzymce otrzymujemy jeszcze jedną lekcję, gdy Jezus odpowiadając Maryi, mówi: „Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?”. Nie chodzi tu o jakiś zewnętrzny przymus, ale o „przymus” miłości. To jest wypełnienie tego, kim On powinien się stać. To jest powołanie.
Następnie, nawiązując do święta Świętej Rodziny, biskup rozwinął ten motyw w kontekście rozpoczynającego się Roku Jubileuszowego.
- Największy ból, jakiego doświadczałem, słuchając młodego pokolenia, dotyczył martwej rodziny, w której człowiek może pozostać niezauważony. Jak mówił Jan Paweł II, najbardziej zdumiewające jest to, że nasza ludzka rodzina nie tylko otrzymała nazwę po Bogu, ale On sam także należy do naszej rodziny. Chrześcijaństwo to jedyna religia, w której Bóg jest zarazem rodziną. Jego najwłaściwsze imię to Ojciec, Syn i Duch Święty. Bóg w swej najgłębszej tajemnicy nie jest samotnością, ale rodziną, gdyż w sobie samym jest on ojcostwem, synostwem i miłością, która jest istotą rodziny. Czy czasem to, co się dzieje z rodzinami nie ma początku w tym, że ludzie rodzinę zamienili na partnerstwo? - pytał biskup. - Może nie da się zrozumieć rodziny tak naprawdę, bez przeżywania rodzinności z Bogiem? Może to zagubiliśmy i w tym Roku Świętym trzeba by to odnowić? - dodał.
- Może trzeba by zamienić chodzenie do Kościoła i odprawianie na świętowanie? - proponował biskup, zwracając uwagę na prawdziwe uczestnictwo w Eucharystii, które nie jest tylko odwzorowywaniem wydarzeń, które minęły, ale aktualnym doświadczaniem obecności Boga.
Mówiąc o rodzinie, biskup zwrócił także na wspólnotę Kościoła także w kontekście narodowym i państwowym: - Te wszystkie swary, niesamowite okrucieństwo polityki, sprawiły, że wewnątrz Kościoła jedni są po jednej stronie, a inni po drugiej - co można jeszcze zrozumieć - ale nie można zrozumieć niechęci i nienawiści. Albo jesteśmy Bożą rodziną, albo jakimś zlepkiem, który przychodzi coś wypełnić, a potem wraca do swojego świata, który jest obcy Bogu. Nie da się dojść do Boga, nie kochając ludzi. Nie da się być rodziną bez miłości.
Do tematu jedności wewnątrz samego Kościoła nawiązał także bp Zbigniew Zieliński na zakończenie liturgii: - Gdy zostaliśmy zaproszeni przez papieża Franciszka do pielgrzymowania do źródeł nadziei, to uświadamiamy sobie, że jednym z jej aspektów jest jedność ludzi wiary. Ostatnie czasy dla naszej diecezji stanowiły szczególną okazję do próby tej jedności. Tym wszystkim, którzy odkryli w niej wartość i sens, trwając w niej, z całego serca dziękuję.
Muzykę podczas liturgii animowała diakonia Domowego Kościoła Ruchu Światło-Życie.