Dostali cukierki i pieniądze na maluchy z Madagaskaru. A przede wszystkim ogłosili: "Chrystus się rodzi!".
Przez Dźwirzyno 29 i 30 grudnia przeszli mali kolędnicy. 11 dzieci pod opieką s. Krystyny Roszkowskiej ze Zgromadzenia Franciszkanek Misjonarek Maryi chodziło po domach i hotelach, aby ogłosić narodziny Zbawiciela.
Mieszkańcy już wcześniej, w ramach ogłoszeń duszpasterskich, byli zachęceni do otwierania drzwi kolędnikom, częstowania ich słodyczami oraz złożenia ofiary na rzecz ubogich dzieci na Madagaskarze.
Pomysł misyjnego kolędowania nie jest w Dźwirzynie nowy, ale wymagał impulsu, by go reaktywować. - To jest odnowienie, powrót do tradycji, bo w Dźwirzynie już kiedyś chodzili kolędnicy misyjni, więc pomyślałam, że warto tę tradycję odnowić - mówi s. Krystyna. - A przy okazji można zrobić dobry uczynek, bo zbieramy pieniądze dla biednych dzieci na Madagaskarze.
13-letniej Julii nie doskwiera mglista, nieprzyjemna pogoda, gdy z grupą wędruje od domu do domu. - Warto zobaczyć ten uśmiech na twarzach ludzi - mówi dziewczynka.
Gdy 14-letni Iwan staje w drzwiach jakiegoś domu, zaczyna od powitania: "Szczęść Boże". A potem wszyscy śpiewają kolędę i prezentują krótką, wierszowaną inscenizację o Bożym Narodzeniu.
Kolędowanie poprzedziły próby. W domu parafialnym dzieci uczyły się kolęd i wiersza, a niemało emocji towarzyszyło wybieraniu strojów - 11-latka Ala wybrała przebranie z turbanem, stając się królem Baltazarem, a Ania w dniu swoich 10. urodzin została Gwiazdką. Tak przebrana miała specjalną misję. - Moim zadaniem jest świecić i wskazywać drogę ludziom, ogłaszać narodzenie Pana Jezusa - mówi jubilatka.
Dzieci były ciekawe, jak wszystko się potoczy. - Chciałam zobaczyć, jak ludzie to odbiorą - czy nas zaproszą, czy będą ciekawi - mówi 11-letnia Nadia. Rok starszy Iwan nie ukrywa, że nie wszędzie dobrze poszło. Dzieci zapukały bowiem nie tylko do domów czy mieszkań, ale też do trzech hoteli. - W dwóch nas nie przyjęto - mówi chłopiec. - Ale w jednym mogliśmy zaśpiewać kolędę dla ludzi w restauracji i oni podchodzili do nas, wrzucali pieniądze do puszki - dodaje.
Ostatecznie kolędnicy zebrali dużo słodyczy i sporo datków na maluchy z Madagaskaru. Filip, 10-latek, uważa, że to było dobre doświadczenie i również dzieci z innych parafii mogłyby podobnie kolędować.
- Warto proponować dzieciom taki sposób przeżywania wiary - mówi ks. Marcin Piotrowski, proboszcz parafii pw. MB Uzdrowienia Chorych w Dźwirzynie. - Skoro dzieci nie trzeba zachęcać do chodzenia po domach i zbierania cukierków w takim czasie jak Halloween, to znaczy, że ta forma jest dla nich atrakcyjna. Tu też zbieramy cukierki, a udało się ich zebrać naprawdę dużo, ale to nasze kolędowanie różni się celem, dla którego chodzimy. My ogłaszamy ludziom, że narodził się Jezus Chrystus, Zbawiciel świata - dodaje.