Diecezjalne obchody Światowego Dnia Chorego odbyły się w Skrzatuszu. - Okazuje się, że pod krzyżem można odkryć zupełnie nowy rozdział swojego życia - mówił bp Krzysztof Zadarko, który przewodniczył Eucharystii.
Biskup zabrał głos na zakończenie Mszy św. - Dzień chorego dla osoby chorej tak naprawdę odbywa się codziennie, bo przecież codziennie macie swoją chorobę i ją przeżywacie - mówił biskup do cierpiących zgromadzonych w Skrzatuszu oraz przed ekranami dzięki transmisji Dobrych Mediów.
- Codziennie trzeba się zastanawiać nad tym, jak chorować i jaki choroba ma sens. Ona sama w sobie sensu nie ma. Razem z nią często kończy się życie, kończy się wygoda, kończy się szczęście doczesne, a zaczynają się kłopoty. Świadomość tego, że przecież inni też chorują, niewiele tutaj pomaga. Dlatego po prawdziwą pociechę przychodzimy tutaj, do Boga. Jemu też stawiamy pytanie: „Dlaczego ja cierpię?” - mówił biskup.
- Papież przypomina nam w swoim orędziu, sam mając ponad 80 lat, jeżdżąc na wózku, że w Jezusie Chrystusie nadzieja nas zawieść nie może. Ona umacnia nas w ucisku - mówił biskup pomocniczy, przypominając papieski dokument.
- Pewnie chcielibyśmy powrócić do naszej pierwotnej kondycji, do skakania bez laski i latania po lekarzach. Ale papież przypomina nam, że choroba i cierpienie mają sens, gdy stajemy obok krzyża Jezusa Chrystusa. Wtedy rodzi się ta niezwykła więź, jeśli mamy cierpliwość i odrobinę wiary, kiedy odkrywamy nasze wyjątkowe miejsce właśnie ze swoją chorobą, z czymś, co uważamy, że jest bez sensu. Okazuje się, że pod krzyżem można odkryć zupełnie nowy rozdział swojego życia. Odtąd choroba przestaje być już tylko obiektem współczucia, litości i dobroci, ale staje się naszym nowym czynem. Jeżeli przeżywam cierpienie z Jezusem Chrystusem, to robię coś. Nie jestem bierny, potrzebujący tylko i wyłącznie leków i opieki. Zaczynam moim cierpieniem mieć coś do zrobienia. Łączę się nim z Jezusem Chrystusem, który nas przecież zbawił właśnie przez mękę i śmierć. Jak mówił św. Paweł, męka Chrystusa pozostawia miejsce wolne dla nas. Wtedy okazuje się, że choroba może być bardzo potrzebna - najpierw nam samym, a potem naszym najbliższym, a w końcu całemu Kościołowi - przekonywał bp Zadarko.
Dziękując chorym za przeżywanie cierpienia w duchu wiary, biskup powiedział: - To człowiek zdrowy, który nie potrzebuje lekarza, tak naprawdę najbardziej potrzebuje czyjejś łaski. To człowiek zdrowy, któremu wydaje się, że wszystko od niego zależy i Pan Bóg nie jest mu już potrzebny, potrzebuje łaski. Dlatego tak bardzo ważne jest to, abyście ofiarowywali swoje cierpienie. To jest czyn zbawienia. To jest bardzo konkretna praca - ofiarować swoje cierpienie w nadziei i łasce Boga za kogoś, za rodzinę, za Kościół.
Biskup wykorzystał też okazję Światowego Dnia Chorego, aby przypomnieć o roli wolontariatu: - Wolontariusze są bezcenni. Pierwszymi z nich są często nasi najbliżsi. Ale to nie wystarczy. Ważne, aby obok nich stanął ktoś, kto da swój czas. Na końcu Jezus będzie nas pytał, jacy byliśmy dla potrzebujących, czy mieliśmy czas dla chorego człowieka. Nie będzie nas pytał, czy go uzdrowiliśmy, ale o coś absolutnie bezcennego, za co nie ma zapłaty, o bycie przy chorym. „Byłem chory, a nie odwiedziliście mnie”. To jest właśnie wolontariat.
Spotkanie rozpoczęło się modlitwą różańcową, którą poprowadził ks. Dawid Andryszczak, diecezjalny duszpasterz chorych i służby zdrowia. - Matko Miłości Zranionej i naszej nadziei, pomóż wszystkim chorym i cierpiącym dźwigać codzienny krzyż choroby, dolegliwości. Oddajemy Ci tych, którzy muszą zmieniać nagle życiowe plany z powodu trudnej diagnozy; tych, którzy muszą codziennie rano wstawać, aby dotrzeć do szpitala, aby przyjąć kolejną dawkę chemii; tych, którzy muszą każdego dnia pamiętać restrykcyjnie o poszczególnych dawkach leków; tych, którzy krzyż chorym dźwigać pomagają, a więc lekarzy, pielęgniarki, pielęgniarzy, ratowników medycznych, fizjoterapeutów, rehabilitantów, farmaceutów, opiekunów medycznych, pracowników administracji służby zdrowia oraz członków rodzin, którzy często rezygnują z wielu możliwości życiowych, pozostając przy swoich bliskich, którzy chorują - zapowiadał intencję modlitwy duszpasterz.
Następnie konferencję o nadziei wygłosił br. Grzegorz Badziąg, kapucyn na co dzień posługujący w Wałczu. Zakonnik mówił o nadziei w kontekście przeżywania cierpienia i starości. - Często mówi się, że starość Panu Bogu się nie udała. Utwierdza nas w tym otaczająca nas rzeczywistość. Jednak czy na pewno tak jest? Byłoby to prawdą, gdybyśmy na życie patrzyli tylko w wymiarze medycyny, estetyki, czy ekonomii. Jeśli jednak spojrzymy inaczej, mądrzej, to możemy odkryć jej ukryte piękno i sens - mówił prelegent.
- Cierpienie przeżywane z Chrystusem i ofiarowane Chrystusowi, nabiera sensu odkupieńczego - mówił kapucyn, przypominając, że to oczywiście nie sprawia, że takie cierpienie jest mniej dramatyczne. Prelegent podkreślał także społeczną rolę ludzi starszych: - Oni pomagają nam mądrzej patrzeć na ziemskie wydarzenia. Są jakby strażnikami pamięci zbiorowej, a zatem mają szczególny tytuł, aby być wyrazicielami wspólnych ideałów i wartości. Wykluczyć ich ze społeczeństwa byłoby wielką stratą.
Mszy św. w skrzatuskiej bazylice przewodniczył bp Krzysztof Zadarko. - Modlimy się o to, abyśmy na nowo odkrywali, czym jest cierpienie, ból, choroba, kim jest człowiek chory - mówił biskup, rozpoczynając liturgię.
Homilię wygłosił br. Grzegorz Badziąg, kapucyn. - Cierpienie czasami przychodzi niespodziewanie i trwa dłuższy czas. Czy nawet wtedy, gdy ono mnie przygniata, pozwalam Bogu, aby kierował moim życiem według Jego upodobania? Czy realizuję w moim życiu wolę Bożą? Mamy prawo szukać szczęścia, ale może w ten wyjątkowy dzień, spróbujemy jeszcze bardziej otworzyć na to, co On dla mnie zaplanował? Bo On właśnie pragnie mojego szczęścia. Czym ono jest? - pytał kaznodzieja, wskazując na miłość i świadomość bycia kochanym przez Boga, jako na właściwą odpowiedź. - Niech świadomość, że jesteśmy zakotwiczeni w Chrystusie, a celem naszym jest niebo, będzie naszą ostoją, a przez burze naszego życia niech prowadzi nas Chrystus - zakończył kaznodzieja.
Po homilii obecni w bazylice kapłani, na czele z biskupem, udzielali chętnym sakramentu namaszczenia chorych. Spotkanie zakończyło się agapą w Domu Pielgrzyma.