Sesje Spotkań Małżeńskich, które uczą żony i mężów dialogu, mogą być początkiem stałej formacji w małej grupie.
W Spotkaniach Małżeńskich, zwanych też Dialogiem Małżeńskim, które odbyły się na przełomie lutego i marca w CEF w Koszalinie, wzięło udział 8 małżeństw oraz animatorzy – cztery małżeństwa i kapłan. To cykliczne spotkania, które odbywają się dwa razy do roku.
Uczestnicy uczą się takiej formy dialogu małżeńskiego, która z jednej strony pozwoli mężowi i żonie lepiej się poznać, z drugiej zaś rozwiązywać konflikty. Atutem warsztatów jest wspólnie podjęta praca. Służą temu konferencje, wprowadzenia do poszczególnych tematów, animacje oparte na doświadczeniu animatorów. Podstawą weekendu małżeńskiego jest zapewnienie parom całkowitej intymności, większość pracy nad związkiem odbywa się więc bez świadków, w dialogu we dwoje prowadzonym według wskazówek. Uczestnicy dopiero po zakończeniu części formacyjnej mogą podzielić się swoim przeżyciem tego czasu z pozostałymi parami.
– Prowadzimy teraz weekend podstawowy dla małżeństw i są tu osoby, które po raz pierwszy biorą udział w naszych rekolekcjach. Jeżeli zechcą, będą mogły potem to kontynuować na kolejnych sesjach – wyjaśnia Małgorzata Telega, która wraz z mężem Piotrem od 14 lat posługują w roli animatorów i organizatorów. – Owoce tego weekendu można również rozwijać na spotkaniach małej grupy, które odbywają się co miesiąc.
W naszej diecezji działa jedna mała grupa Spotkań Małżeńskich – w Parsęcku koło Szczecinka. Małżonkowie wraz z proboszczem ks. Piotrem Domarosem spotykają się na plebanii. Grupa działa od 9 lat i należą do niej osoby z parafii i spoza niej, po kursie podstawowym, zarówno te, które są w grupie od początku, jak i całkiem nowe. Podobnie jak na warsztatach, animatorzy wraz z księdzem wprowadzają uczestników w dany temat, następnie małżonkowie podejmują go w dialogu ze sobą. Jak zauważa Małgorzata Telega, stanowi to formę comiesięcznej randki małżeńskiej, na której żona i mąż poświęcają sobie czas, uwagę, podejmują kluczowe tematy, wzmacniają łączącą ich więź. Ważnym elementem jest także wspólna luźna rozmowa wszystkich uczestników przy kawie i w atmosferze wzajemnego otwarcia.
– Spotkania na plebanii są okazją do tego, by już nie w ramach weekendu, ale w zwykłej codzienności powrócić do tego, co było na warsztatach, przypomnieć sobie, jak funkcjonować, żeby służyło to wszystkim – mówi ks. Domaros, przyrównując inicjatywę do szczepionki. – Weekend małżeński to szczepionka i lekarstwo zarazem, a my na spotkaniach przedłużamy ich działanie, by wykorzystywać zdobyte już owoce i nie zagubić ich ponownie w codzienności.
Weteranami parsęckiej grupy są animatorzy Adriana i Tomasz Rogowscy. Sami także rozpoczęli swoją przygodę ze Spotkaniami Małżeńskimi na kursie podstawowym, a potem brali udział w spotkaniach małej grupy w swojej parafii w Parsęcku.
– Te spotkania pomagają nam odświeżyć warsztat dialogu małżeńskiego. Bo choć taki dialog powinien być dla małżonków naturalny, to bywa że codzienne sprawy pokrywają go kurzem. Uczestnictwo w małej grupie pomaga nam przypomnieć sobie zasady i zastosować je w naszym dialogu – mówi pan Tomasz.
Jego żona nie ukrywa, że regularność uczestnictwa w grupie nie przychodzi łatwo.
– Praktycznie co miesiąc, kiedy mamy wybrać się na spotkanie grupy, czujemy zniechęcenie. Najpierw więc kompletnie nie chce nam się iść, ale potem okazuje się, że było nam to bardzo potrzebne, że to właśnie był ten moment, kiedy mogliśmy na spokojnie spojrzeć wstecz na miniony miesiąc, w którym wiele rzeczy się nagromadziło, porozmawiać o tym bez emocji dnia codziennego. Przeanalizować to na spokojnie, zastanowić się, dlaczego zareagowaliśmy tak a nie inaczej, a tego uczyliśmy się na warsztatach – mówi pani Adriana. Jak zapewnia, zawsze wychodzi z radością z tego spotkania. – Cudowne na tej grupie jest to, że wszyscy dzielimy się ze sobą, że każdy może się wypowiedzieć, choć nie musi. I to ubogaca innych, otwiera nam oczy, że spojrzenie innej osoby czy innego małżeństwa może różnić się od naszego, i pomóc zrozumieć nasze własne sprawy.
Rogowscy cenią również entuzjazm nowych par, które dołączają do grupy. – Ich zachwyt, że ta formacja jest taka świetna, że tak dużo im daje, że chcą tu być, zapala także nas – zapewniają parafianie z Parsęcka.