Raczej zjazd rodzinny. Rodzice kleryków jak co roku spędzili dwa dni w murach seminarium.
Mogli wszędzie zajrzeć, zobaczyć miejsca, w których ich synowie na co dzień spędzają swój czas, porozmawiać z ich wychowawcami, wspólnie się pomodlić i posiedzieć przy kawie.
- Kontakt z rodzicami jest dla nas ważny, ponieważ rodzina odgrywa znaczącą rolę w procesie wzrostu powołania - przyznaje rektor ks. Radosław Suchorab.
- Jako przełożeni chcemy to rodzicom naszych kleryków jeszcze bardziej uświadomić. Chcemy też przypomnieć alumnom, że miłość do rodziców jest cały czas obowiązującym ich przykazaniem, a z drugiej strony pokazać rodzicom, że ich synowie muszą sami podjąć ważne życiowe decyzje. Poza tym chcemy też my sami dać się poznać bliskim naszych podopiecznych - dodaje przełożony.
W ramach spotkania rodzice mogli wziąć udział w seminaryjnych modlitwach, spędzali czas razem z synami i z przełożonymi w kawiarence, pojechali na wycieczkę do Kołobrzegu, gdzie z przewodnikiem zwiedzali tamtejszą bazylikę, wysłuchali też konferencji formacyjnej.
- Te spotkania są zawsze bardzo przyjaznym czasem spędzonym razem. Seminarium nie jest zamkniętą twierdzą. Nasze drzwi są zawsze otwarte. Czasami pojawiają się w przestrzeni publicznej nieprawdziwe historie o seminariach, dlatego chcemy z otwartością pokazać, jak wygląda nasza codzienność. Najlepiej te złe głosy zweryfikować w bezpośrednim spotkaniu - mówi ks. Suchorab.
Rodzice kleryków dzielili się m.in. tym, co dla nich znaczy fakt, że syn wybrał taką drogę.
- Stanowi to dla mnie wyzwanie, ponieważ jest to trochę takie poświęcenie swojego dziecka. Syn wybrał taką drogę i trzeba się z tym pogodzić. Wspieram go w tym niezależnie od tego, jak to wszystko się potoczy. Po jakimś czasie ten jego wybór wzbudził we mnie nawet podziw - przyznaje Jacek Kraska. - Wybór syna ma też wpływ na moje życie. Kiedy widzę, jak dla niego ważne są sprawy wiary, sam czuję wezwanie, żeby pójść dalej. Odkrywam obszary, na które wcześniej nie zwracałem uwagi. Chcę iść głębiej wraz z tym, jak mój syn idzie drogą swojego powołania - dodaje ojciec kleryka.
- Jestem bardzo dumna z tego, że syn jest tutaj. Wręcz się tym szczycę i modlę się, żeby mógł zrealizować swoje powołanie. Nie wstydzę się mówić, że mam syna kleryka. Niektórzy pytają, czy powinni mi współczuć czy zazdrościć. Zawsze powtarzam, że zazdrościć - w dobrym tego słowa znaczeniu. Także moi znajomi, którzy są niewierzący czy niepraktykujący, życzliwie patrzą na to, że syn jest w seminarium. Kilka osób obiecało mi, że jeśli zostanie księdzem, to przyjdą na jego kazanie. Trzymam ich za słowo - mówi Kamila Gonciarek, mama jednego z alumnów.