By opisać obóz Optimum dla mężczyzn w Pleśnej. Przybyło na niego ponad 40 osób z całej Polski.
Obóz Optimum to czterodniowa wyprawa dla mężczyzn łącząca sprawy duchowe z wypoczynkiem i braterskim wsparciem. Tegoroczny obóz odbył się od 27 do 30 marca w ośrodku Pleśna Park nad Bałtykiem. Była to szósta edycja tego wydarzenia, od lat organizowanego w różnych miejscach kraju przez Wspólnotę Emmanuel – pierwszy obóz odbył się w 2018 roku w Hucie Polańskiej, kolejne na półwyspie Uraz na Pojezierzu Drawskim.
Tym razem wzięło w nim udział 43 mężczyzn, w tym 21 z nich pierwszy raz. Najmłodszy uczestnik miał 26 lat, najstarszy – 56. Czas w Pleśnej upłynął im na konferencjach, aktywnościach sportowych, modlitwie, szczerych męskich rozmowach i dzieleniu się świadectwem wiary chrześcijańskiej w dzisiejszym świecie.
– Spotkanie bardzo się udało, to był naprawdę świetny czas. Dopisała piękna słoneczna pogoda, a w połączeniu z Bałtykiem dało to nam wyśmienitą przestrzeń do przygody – mówi Marcin Kolański z Kalisza, współorganizator czterodniowego obozu.
Organizatorzy są przekonani – opierając się na gruncie tradycji chrześcijańskiej i osiągnięciach nauk humanistycznych – że męskość podobnie jak kobiecość jest powołaniem.
– To znaczy: jest nam jednocześnie dana jak i zadana, jest wezwaniem i odpowiedzią na to wezwanie. Mężczyzna jednocześnie przyjmuje siebie jako mężczyznę i podejmuje wysiłek, by stawać się nim coraz bardziej – wyjaśnia M. Kolański. – To wspaniałe widzieć, jak mężczyźni odkrywają na nowo swoją przygodę, odpowiedzialności, wracają do źródeł swego życia, wracają do siebie.
Marcin, mąż Małgosi i ojciec piątki dzieci, przyznaje, że zaproszenie na obóz Optimum przyszło do niego w odpowiednim czasie: po latach pełnych pięknych, ale też trudnych, bolesnych wydarzeń życiowych. – Każdego dnia pojawiają się nowe wyzwania: te w związku, te związane z wychowaniem dzieci, w pracy, w środowisku. I znowu wpadam w pościg, niczym chomik zamknięty w kołowrotku. I wtedy przychodzi zaproszenie na Optimum, obóz dla mężczyzn… – mówi. – Trudno się wyrwać z domu pełnego obowiązków, zostawić pracę, w której projekty nie idą na urlop, trudno… Ale serce się ożywia, kiedy myślę, o tych czterech dniach spędzonych w Pleśnej nad Bałtykiem. Świadectwo z tego czasu zajęłoby co najmniej sto stron maszynopisu.
Dla Marcina obóz Optimum się nie skończył, ale stał się nowym początkiem. – Zobaczyłem, że moim pragnieniem jest życie w pełni, nie na pół gwizdka, życie, które przynosi zmiany, które walczy o słabszych, życie w Bożej łasce – wyznaje, dodając, że wciąż brzmi mu w uszach pieśń śpiewana w kaplicy przez 50 basów o tym, że Bóg zna myśli człowieka, jego lęki, ale swą łaską zbliża człowieka do Swego serca i wyzwala go z grzechu. – Wśród braci zaczynasz czuć się pewnie i opowiadasz im część swojej historii, czasami płaczesz, czasami milczysz, czasami się śmiejesz (o tak: dobry humor to podstawa, ale nie głupia wesołkowatość), a czasami tylko towarzyszysz; facet potrzebuje drugiego faceta, brata, towarzysza.