Dzień otwartych drzwi w studium organistowskim w Koszalinie.
Diecezjalne Studium Organistowskie im. prof. Andrzeja Cwojdzińskiego w Koszalinie zaprosiło zainteresowanych na dzień otwartych drzwi. Wydarzenie odbyło się 31 maja i było to zarazem regularne spotkanie studium, jakie odbywają się co miesiąc w domu parafii katedralnej w Koszalinie.
Studium powołano do życia w 2022 roku, a zajęcia zainaugurowano w roku następnym. Obecnie więc szkoli się w nim pierwszy nabór słuchaczy; w przyszłym roku czeka ich egzamin dyplomowy, po którym mogą uzyskać tytuł organisty liturgicznego. Łącznie na obydwu rocznikach uczy się 28 osób z terenu całej diecezji i spoza niej, a wiedzę przekazuje im 6 wykładowców. Spotkania rozpoczynają Mszą św. w katedrze, podczas której oprawę muzyczną podejmuje kolejno jeden z słuchaczy, co jest zarazem sprawdzianem jego umiejętności. Dyrektor studium ks. Marcin Wiśniowski nie ma wątpliwości, że takie wykształcenie jest niezbędne do podejmowania funkcji organisty w kościołach.
– Owszem, można złapać kogoś z marszu, aby zasiadł do organów, ale przecież nie o to chodzi. Potrzebne jest specjalne przygotowanie, dlatego zaproponowaliśmy trzyletnie studium, w którym słuchacze poznają zasady i dokumenty liturgiczne – wyjaśnia. Nieprawidłowości, jakie da się zaobserwować w parafiach nie brakuje, czasem wiążą się z tym nawet zgłoszenia osób oburzonych takimi praktykami. Niektóre sytuacje przedostają się do mediów społecznościowych w formie filmików, jak na przykład wykorzystywanie podczas liturgii świeckiego repertuaru i skupiają zainteresowanie widzów oraz prowokują różne komentarze. Jak podkreśla ks. Wiśniowski takim sytuacjom należy zapobiegać i uświadamiać w tym zakresie osoby odpowiedzialne za oprawę muzyczną. – W przyszłości powołamy specjalną komisję muzyki kościelnej, żeby zapobiegać takim nadużyciom w parafiach. Bo nie wolno nam bezcześcić liturgii Kościoła.
Zasady liturgiki z elementami historii muzyki liturgicznej słuchacze poznają na zajęciach Łukasza Bilskiego, organisty parafii pw. św. Jana Kantego w Słupsku. – Staram się realizować postanowienie Soboru Watykańskiego II, by sięgać głęboko do skarbca muzyki liturgicznej. Dlatego właśnie łączę liturgikę z historią muzyki liturgicznej i myślę, że jest to fajna fuzja, bogata, która prowadzi nas równoległymi torami, wyjaśniając dlaczego w dzisiejszej liturgii coś dzieje się tak, a nie inaczej – mówi organista. – Widać, że naszym słuchaczom otwierają się oczy, widać w nich zaciekawienie tematem – dodaje.
Przyznając, że poziom polskich organistów nie jest zbyt wysoki, profesor Bogdan Narloch – nauczyciel organów, czynny organista i wieloletni dyrektor Międzynarodowego Festiwalu Organowego w Koszalinie – przekonuje, że w studium studenci uzyskują ważne podstawy umiejętności muzycznych, wiedzy muzycznej, sprzyjające poprawie gry na instrumencie i umiejętności muzycznych.
– Wielu z naszych słuchaczy jest samoukami, więc nie mają podstawowej wiedzy, jak akompaniować, śpiewać i jak w ogóle powinna wyglądać muzyka kościelna, przy czym chodzi także o podstawy teoretyczne. A z doświadczenia wiemy, że niektórzy organiści są w stanie zniszczyć śpiew w kościele, co więcej, bywa, że bez organisty ludzie śpiewają dużo lepiej. Chodzi więc o to, by organista rzeczywiście stymulował śpiew, poprawiał go i by ludzie z przyjemnością słuchali go i z nim śpiewali. Dajemy więc słuchaczom kompendium podstawowej wiedzy.
Jacek Finster z Piły jest na drugim roku studium i przed nim jeszcze sporo nauki, tym bardziej, że zaczyna od zera. Dotąd jeszcze nie akompaniował śpiewowi kościelnemu podczas liturgii, ale chciałby w przyszłości tym się zajmować, by zrealizować marzenie, które pobudził w nim kunszt organisty jego rodzinnej parafii na Śląsku, w Pszczynie. – To mnie zainspirowało, ale koleje życiowe sprawiły, że zająłem się tym na poważnie dopiero teraz – mówi i od razu przyznaje, że już wielu rzeczy się nauczył.
– Chcę być organistą, chciałbym tak pracować, kocham to, kocham brzmienie organów, głosów piszczałek – mówi bez zastanowienia Filip Brajer z Wilczych Lasek.