Tak twierdzi wielu, którzy biorą w niej udział. Ponad 600 kilometrów w kierunku Częstochowy może zmienić życie.
Wyruszyli 28 czerwca z Koszalina i Słupska, 29 czerwca ze Szczecinka, aby 30 czerwca spotkać się już połączeni w jedną grupę w Skrzatuszu. Tam, po Mszy św. pod przewodnictwem bp. Krzysztofa Zadarki, oficjalnie rozpoczęli 16. Diecezjalną Pielgrzymkę Rowerową na Jasną Górę. W tym roku jest ich ponad 100. Do celu dotrą 5 lipca.
Pielgrzymka rowerowa na Jasną Górę 2025- Pielgrzymka uczy pogłębionego spojrzenia na Boga i samego siebie. To nazywa się wiarą, która jest sztuką odpowiadania sobie na najważniejsze pytania, przy czym Tym podpowiadającym jest tutaj zawsze Duch Święty. Jeżeli jesteśmy otwarci i pokorni, powolutku, ale skutecznie, odkrywamy Jego cudowną i łagodną obecność, przemawiającą do nas choćby w trudach pielgrzymki. Kiedy jesteśmy zmęczeni i mamy wszystkiego dosyć, okazuje się, że wtedy też działa Bóg - mówił bp Zadarko w Skrzatuszu.
- Ta droga ma nam też przypominać, że nasze życie jest wielką pielgrzymką. Bo nasze życie to wyjście z domu i dojście do miejsca naszego przeznaczenia. Mamy sobie przypominać słowa św. Pawła, który mówi, że nasza ojczyzna jest w niebie, a to, co dzieje się tutaj, jest właśnie pielgrzymowaniem, życiem na obczyźnie, byciem cudzoziemcem. Chodzi o to, żeby nie przywiązać się do tego, co doczesne, co udało nam się zrobić, ale ciągle mieć w sobie ten święty niepokój, że jeszcze nie jestem w domu, że to nie jest jeszcze mój cel. To cudowne, ale jednocześnie trudne napięcie powinno być odczuwane w naszej codzienności - dodał biskup.
Jak mówi Ewa Haik z sekretariatu pielgrzymki grupę tę tworzą ludzie raczej w sile wieku. - Są to osoby, których można by nazwać „rowerowymi świrami”, chcącymi właśnie w ten sposób dotrzeć do Częstochowy. Średnia wieku oscyluje w okolicy pięćdziesiątki. Mamy w tym roku bliźniaków w wieku 12 lat, trochę młodzieży w wieku 15-16 lat, kilka osób po 30-stce no i sporo osób w okolicach 60 lat. Najstarszy uczestnik ma 75 lat.
- Grupę tworzą ludzie dojrzali, często mający dzieci i wnuki. Wielu z nich czeka na pielgrzymkę, specjalnie biorą urlopy, żeby móc wybrać się na szlak. Szukają tu umocnienia wiary i zrozumienia niełatwego życia, w którym dzisiaj trzeba często szybko dokonywać ważnych wyborów. Szukają też odpowiedzi na rozmaite wątpliwości. Pomocne w tym są konferencje, sakramenty, spotkania z drugim człowiekiem - mówi ks. Tomasz Roda, przewodnik pielgrzymki od jej pierwszej edycji.
- To stało się już moim życiem - przyznaje p. Dariusz, który brał udział w tej pielgrzymce 14 razy. - Co roku czekam na wyjazd. Ciężko mi bez tego żyć - przyznaje wzruszony.
- Pielgrzymka paradoksalnie jest chwilą zatrzymania się. To nie jest tylko wędrówka, jazda, ale właśnie sposobność do ciszy, przemyśleń, pogłębienia wiary. Dla mnie to jest też czas w gronie braci i sióstr, kiedy można doświadczyć wzajemnej pomocy. Przede wszystkim chodzi też o niesienie intencji: za parafię, rodzinę, znajomych z pracy - mówi Monika Poręba, uczestniczka.
Po drodze ze Skrzatusza pielgrzymi odwiedzają m.in. Pola Lednickie, gdzie odnawiają swoje przyrzeczenia chrzcielne, a także sanktuarium Matki Bożej w Licheniu oraz św. Józefa w Kaliszu.