Kiedy mówię moja parafia...

I tu zaczyna się opowieść o ludziach, pomysłach, akcjach i sercu, które Teresa Jóźwik rozdaje każdemu, kto tylko chce.

Katarzyna Matejek Katarzyna Matejek

|

GOSC.PL

dodane 24.07.2025 09:17

Teresa Jóźwik nie potrafi usiedzieć spokojnie. Kołobrzeżanka albo uzupełnia kronikę parafialną, albo opowiada przedszkolakom o Jezusie, projektuje folder na uroczystość kościelną, organizuje zbiórkę na stacje drogi krzyżowej, albo… tu można wymienić jeszcze wiele rzeczy, bo dla niej parafia jest jak dom – tu przykłada swoją uwagę, poświęca czas, oddaje serce. I, co ważne, sprawia jej to autentyczną przyjemność.

– Nie wiedziałam, jak prowadzić kronikę. Co jest najważniejsze? Początkowo pisałam o każdej rzeczy, jaka zdarzała się w kościele, bo wszystko chciałam uwiecznić – mówi o pamiątkowych księgach, których w parafii Miłosierdzia Bożego powstało już kilka. Jeden z rozdziałów to sonda przeprowadzona wśród parafian pod tytułem „Kiedy mówię moja parafia…”

Ze słodyczą wspomina lata, gdy prowadziła katechezę w szkole. Wymienia liczne akcje w ramach wolontariatu Caritas, w które dzieci, a nierzadko też rodzice, angażowali się z ochotą. – Kiedy pomyślę, jak to się stało, że wszystko było możliwe… Trudno wręcz to wyliczyć. Tamte lata wspominam przecudownie. Do dzisiaj wielu z moich uczniów, spotykając mnie na ulicy, w sklepie, z wdzięcznością mówi, jak wiele rzeczy nauczyło ich wtedy szkolne koło Caritas.

Jako piętnastolatka miała okazję spotkać sługę Bożego ks. Franciszka Blachnickiego. Nie wiedziała, jak wyrazić mu wdzięczność za to, co dał jej ruch oazowy, którego był on założycielem. Ale… umiała szydełkować. Zrobiła więc z włóczki pieska nasuniętego na butelki od śmietany. Z tym prezentem wspięła się na Kopią Górkę w Krościenku i stanęła przed ks. Blachnickim. – Tak bardzo mu dziękowałam, że tyle radości, tyle odwagi nabrałam w oazie! I powiedziałam, że nic takiego nie mam dla niego tylko tego pieska… – opowiada i śmieje się dziś z tamtej sytuacji. – On jednak przyjął prezent i odpowiedział: wiesz, całe życie marzyłem o psie!

– Mam już sporo lat, jestem na emeryturze, ale dzięki Bogu mam także sporo energii – stwierdza Teresa Jóźwik i jak dodaje, entuzjazm jej nie opuszcza. – Radość czerpię z wiary. Chciałabym nie zmarnować swojego życia i mam nadzieję, że to się udaje.


Całość artykułu przeczytasz w nr. 30/2025 "Gościa Koszalińsko-Kołobrzeskiego" na 27 lipca i w e-wydaniu.

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy