Paulina Kulik nie uważa się za panią kościelną. Po prostu w cichości kontynuuje to, co przez 15 lat robił jej mąż. Jezus daje jej za to kwiaty.
Urodziła się w Konikowie i choć dużą część życia spędziła w pobliskim Koszalinie, to po latach wróciła w rodzinne strony – już z własną rodziną do nowo wybudowanego domu. Powróciła też do kościoła parafialnego, który stał się jeszcze bardziej jej świątynią – nie tylko z tego powodu, że zamieszkała niemal naprzeciwko kościoła pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa, filii parafii w Świeszynie, i trzyma klucze do jego drzwi, ale dlatego, że tu wszystko się zaczęło.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
już od 14,90 zł