W Słupsku prawie 200 osób pobiegło w Biegu z Nadzieją, by wesprzeć rehabilitację dzieci z niepełnosprawnościami.
Fundacja dla Dzieci Niepełnosprawnych "Nadzieja" w Słupsku po raz czwarty zaprosiła miłośników biegania na Charytatywny Bieg z Nadzieją. 6 września bieg na dystansie 5 km oraz nordic walking wystartowały ze stadionu 650-lecia w Słupsku, prowadząc przez Lasek Północny z powrotem na obiekt sportowy.
Małgorzata Wolska, dyrektor fundacji, cieszy się, że licząca już cztery lata impreza przyciąga nie tylko lokalnych sportowców i amatorów biegania, ale przybywają na nią także osoby z odległych miejsc kraju. Mimo deszczowej pogody na starcie stanęło prawie 200 zawodników.
Jan Huruk, olimpijczyk z Barcelony, przywitał zawodników IV Charytatywnego Biegu z Nadzieją w Słupsk
- Jest grono osób, które zawsze przyjeżdżają na nasze cykliczne biegi, między innymi ze względu na charytatywny cel tej imprezy. W tym roku chcemy wesprzeć pawilon hipoterapii, który służy dzieciom z różnymi niepełnosprawnościami, a który od ponad 25 lat nie był remontowany - wyjaśnia M. Wolska. - Zbieramy na wkład własny, by móc wystąpić do marszałka województwa o pieniądze na kompleksowy remont tego pawilonu i stajni - dodaje.
Jak zaznacza dyrektor, hipoterapia nie tylko pomaga usprawniać podopiecznych fundacji, ale też świetnie wpływa na ich psychikę. - Widać, jak hipoterapia i inne formy terapii, które stosujemy, pomagają dzieciom i ich rodzinom. Jesteśmy szczęśliwi, że wciąż znajdują się sponsorzy, dzięki którym możemy nasz charytatywny bieg kontynuować, a także wyposażyć uczestników w profesjonalny sprzęt. Czekają na nich też pakiet uczestnika, puchary, nagrody, loteria i poczęstunek - wylicza.
Każdy biegacz otrzymał profesjonalną opaskę na nogę do pomiaru czasu, więc nie było wątpliwości co do wyniku, gdy po 21 minutach pierwszy z nich przekroczył metę. Pół godziny wcześniej do startu w dobrej sprawie zachęcał ich słupszczanin Jan Huruk, olimpijczyk z Barcelony. Dziś to on kibicuje biegaczom. - Sport to podstawa egzystencji człowieka, powinniśmy kształcić w tym kierunku dzieci już od przedszkola. Poprzez sport w człowieku kształtuje się charakter - jest silniejszy, pomaga przezwyciężać słabości - powiedział olimpijczyk.
Na starcie Biegu z Nadzieją w Słupsku stanęło prawie 200 zawodników
Panią Kamilę spod Malechowa do udziału w biegu przekonała koleżanka z lat szkolnych. - Nie musiała mnie długo namawiać, bo lubię spędzać czas aktywnie. A tym bardziej, jeśli mogę to robić dla dzieci, które potrzebują pomocy. Uznałam więc, że warto pomaszerować - mówi zawodniczka nordic walking. Kijki to, obok roweru, jej ulubiony sprzęt sportowy. Ale nie zawsze tak było - przełamanie się w kierunku regularnego uprawiania sportu nastąpiło kilka lat temu. Dzięki temu czuje się dużo lepiej. - Wcześniej usprawiedliwiałam się brakiem czasu. Teraz jest inaczej - zostawiam wszystko, wsiadam na rower i jadę, biorę kijki i idę, dwa-trzy razy w tygodniu - opowiada.
Z numerami 179 i 161 stanęli na starcie małżonkowie Małgorzata i Zbigniew z Turku. Seniorzy wypoczywają aktualnie nad Bałtykiem, przy czym jest to wypoczynek aktywny. - Zawsze na wakacjach szukamy, gdzie w okolicy odbywają się jakieś zawody. Tutaj jesteśmy po raz pierwszy - mówią emeryci, przyznając, że mają nadzieję na znaczące miejsce w rywalizacji, ponieważ nieraz stawali na podium w różnych zawodach, zwłaszcza w swojej kategorii wiekowej. Jak mówią, perspektywa zdobycia medalu pomaga, ale nie chodzi o sukces. - Chodzi o atmosferę, pokonanie siebie, możliwość wykazania się - zapewnia pan Zbigniew.
Joanna z Łabiszewa koło Dębnicy Kaszubskiej także startuje w biegu - z córką Lenką, unieruchomioną na wózku inwalidzkim, ale nie o medal im chodzi. Chcą w taki sposób wesprzeć działania fundacji, bo na co dzień są jej podopiecznymi. Lenka uczęszcza do słupskiego przedszkola przy fundacji Nadzieja i korzysta tam z różnych form rehabilitacji. - To dla nas wielka pomoc, że nie musimy jeździć gdzieś dalej. Jesteśmy wdzięczni fundacji i dlatego tutaj dzisiaj jesteśmy - mówi mama. - Polecam wszystkim! - dodaje.