Tak czekać na Bożą odpowiedź uczyły się kobiety na Górze Chełmskiej.
Na Górze Chełmskiej odbyło się 4 października kolejne spotkanie dla kobiet z cyklu „By odnaleźć wewnętrzną równowagę”. Tym razem ponad dwadzieścia pań z Koszalina i dalszych miejsc diecezji zgromadził temat „Siła odprężającego uśmiechu”. To część programu opartego na dziewięciu krokach według s. Emilii Engel (1893–1955) członkini Ruchu Szensztackiego i służebnicy Bożej, której proces beatyfikacyjny rozpoczął się w 1955 roku.
S. Krzysztofa Fulneczek zaproponowała paniom, by przyjrzały się obrazowi Boga, jaki noszą w sobie i zobaczyły, że Bóg daje więcej niż prosimy.
– Dlatego kolejny krok w naszej formacji polega na zaufaniu Bogu, nawet jeśli w danej chwili nie rozumiemy, dlaczego właśnie takie rozwiązanie przychodzi. Uczymy się odczytywać to wydarzenie jako pozdrowienie od Boga i tę Bożą miłość odwzajemniać uśmiechem, wdzięcznością – mówi s. Krzysztofa. Jak dodaje, jeśli w stosunku do Boga odczuwamy lęk, a może nawet ukrywamy się przed Nim, pomocą mogą być małe kroczki.
– Kiedy spotyka mnie coś trudnego, warto poprosić Ducha Świętego o światło zrozumienia uczuć, jakie się we mnie budzą, na przykład gniewu, niepokoju. Duch Święty pomaga nam wtedy zaufać, że Bóg nie zostawia nas w tej sytuacji, że jest przy nas nadal. Tu właśnie może pomóc nasz uśmiech, pogoda ducha, nawet jest sprawa jest trudna, przykra. Z tą odprężającą siłą uśmiechu możemy czekać na Bożą odpowiedź – zaręcza siostra.
W domu sióstr uczestniczki spotkania miały okazję porozmawiać ze sobą o swoich doświadczeniach w tej kwestii, a podczas medytacji przyjrzeć się, jak czyniła to Matka Boża. W programie dnia znalazły się też Msza św. i Różaniec w sanktuarium.
Jak przyznaje pani Gabriela z parafii Mariackiej w Świdwinie, dzięki formacji według szensztackiego ideału udało jej się rozpocząć pracę nad sobą. – Zastanawiałam się co robić, abym była lepsza, uśmiechała się, by ludzie inaczej mnie postrzegali, abym ja coś im niosła – mówi. Jej odkryciem stał się uśmiech. – Kiedy wychodzę z modlitwy staram się, tę radość nieść dalej i nią się dzielić.
Pani Izie ze Świdwina formacja szensztacka pomaga w rozwijaniu czułości i delikatności, także w życiu duchowym. – Wspierają mnie w tym także moje córki, które są w ruchu szensztackim, szczególnie starsza, studentka. Kiedy zdarza mi się potknąć w czymś, ona mnie podnosi. Mam nadzieję, że działa to też w drugą stronę – powiedziała mama, przyznając, że czuła miłość, także w życiu wiary nie zawsze jest łatwa. – Istnieje pokusa, aby założyć na siebie skorupę i nie zostać zranionym. Ale właśnie okazywanie uczuć zawsze się jest dobre. A w ostatecznym rozrachunku okazuje się, że przemienia to także serca ludzi wokół nas.
W diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej grupy kobiet szensztackich prowadzone są w Koszalinie (w parafii pw. Ducha Świętego, parafii pw. Marcina oraz na Górze Chełmskiej), w Świdwinie, w Bobolicach. Planowana jest też grupa w Szczecinku. Diecezjanki związane z ruchem szensztackim spotykają się ponadto w sanktuarium na Górze Chełmskiej w ostatnie piątki miesiąca na adoracji (po Mszy św. o godz. 17), a także podczas cyklicznych dni skupienia. Do grup można dołączyć.