Zaduszki w parku

W Koszalinie modlono się za dusze dawnych mieszczan, z czasów przedwojennej historii miasta.

W obrębie Koszalina znajduje się kilkanaście cmentarzy. Niewielu koszalinian wie, że również park przy Koszalińskiej Bibliotece Publicznej jest założony w miejscu dawnego cmentarza miejskiego, gdzie przed dekadami złożono ciała około 30 tysięcy mieszczan niemieckiego pochodzenia. O modlitwie za ich dusze od lat pamięta ks. Henryk Romanik, diecezjalny konserwator zabytków, dziekan dekanatu Koszalin, proboszcz katedry. Po południu 2 listopada, jak co roku zaprosił chętnych na Zaduszki przy pomniku upamiętniającym przedwojennych mieszkańców Koszalina i okolic.

– Odkąd jestem proboszczem w koszalińskiej katedrze, czyli od 8 lat, przychodzę tutaj w Zaduszki, żeby modlić się za dusze ludzi pochowanych na tym cmentarzu. On istniał od 1819 roku do lat dwudziestych XX wieku, a nawet jeszcze 1947 roku odnotowano pochówki w tym miejscu, ponieważ jeszcze po wojnie mieszkało w Koszalinie kilka tysięcy Niemców, którzy właśnie tu byli chowani – ks. Romanik wskazuje rozległy obszar parkowy między trzema ulicami, w centrum którego stoi biblioteka. – To zarazem teren mojej parafii, mieszkam tu, żyję, więc czuję obowiązek modlitwy się za ludzi, których ciała tutaj czekają na zmartwychwstanie, a prawie wszyscy byli ochrzczeni – w wyznaniu protestanckim.

O istnieniu dawnego cmentarza w tym miejscu powiadamia tablica informacyjna przed wejściem do biblioteki oraz plansza z kodem QR przy pomniku. Klikając kod, można odsłuchać krótką prezentację miejsca i wzmiankę o nekropolii.

– Zaduszki w Polsce to dzień, który nabiera charakteru solidarności przekraczającej granice. Jest wiele takich miejsc w kraju, także na wioskach, gdzie wciąż są pozostałości dawnych cmentarzy i w wielu z nich daje o sobie znać ludzka wrażliwość właśnie poprzez tę modlitwę za nieznanych zmarłych. Ja to nazywam aktem miłosierdzia wobec tych, którzy już sami o tę modlitwę do Boga nie mogą z żaden sposób poprosić, bo śladu po nagrobkach nie ma.

Wśród uczestników parkowych Zaduszek jest pani Maria, emerytowana nauczycielka. Jak mówi, na koszalińskim cmentarzu komunalnym nie ma pochowanych jej zmarłych krewnych, bo pochodzi z innego regionu kraju. Z początkiem listopada odwiedza groby swoich znajomych i uczniów, a w dzień zaduszny dołącza do modlitwy za pochowanych na poniemieckim cmentarzu w parku.

– Przychodzę na tę modlitwę już czwarty czy piąty rok z rzędu. Czasami jest tu więcej osób czasami mniej, jak w tym roku – mówi koszalinianka. – Ja przychodzę, bo mam taką potrzebę.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..