Kilkadziesiąt tysięcy ludzi, ważni goście, lekka mżawka. Tak było w Skrzatuszu podczas pamiętnej koronacji. Przed świętowaniem jubileuszu warto przypomnieć sobie tamte chwile.
Trudno powiedzieć, kiedy dokładnie zrodziła się idea koronacji. Po raz pierwszy publicznie wspomniał o niej bp Ignacy Jeż w roku 1985. Napisał wtedy w liście pasterskim: "Mamy poważny zamiar 15-lecie istnienia diecezji uczcić koronacją figurki Matki Boskiej Bolesnej ze Skrzatusza, przyozdobić skronie Chrystusa Pana i Jego Matki bardziej wartościowymi koronami, które na pewno jej się należą, jako wyraz naszej pobożności".
Czyniono więc starania, aby koronacji dokonał sam Jan Paweł II podczas pielgrzymki do Polski w roku 1987. Byłoby to dokładnie w 15. rocznicę powstania diecezji. Niestety, nie udało się. Koronacja odbyła się w roku 1988 w imieniu papieża, a on sam zobaczył cudowną Pietę dopiero trzy lata później, kiedy przyjechał do Koszalina. 1 czerwca 1991 roku figura ze Skrzatusza stanęła na ołtarzu polowym przed kościołem pw. Ducha Świętego.
Przygotowania do koronacji trwały kilka lat. Skoro miała być to koronacja papieska, potrzebna była oficjalna zgoda Stolicy Apostolskiej. Zostały więc wysłane odpowiednie pisma. Pozytywna odpowiedź z Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów nadeszła 2 czerwca 1986 roku. 11 czerwca sam ojciec święty wydał specjalne Breve.
W ramach przygotowań do uroczystości, wykonano pewne prace w świątyni, konserwacji została poddana cudowna Pieta, w wielu parafiach odbyły się specjalne rekolekcje.
- To były zupełnie inne czasy i o materiały nie było wtedy łatwo. Trzeba było jeździć i wszystko "załatwiać". Trudne było też samo wykonywanie prac, bo nie było np. rusztowań. Robiło się je z wysokich świerków. Jakoś sobie radziliśmy - wspomina Jan Łaptosz ze Skrzatusza.
- Najciężej było już w samym roku 1988. Rozpoczęliśmy prace, jak tylko puścił śnieg. Zaczęliśmy zwozić drzewo, takie żerdzie, żeby powyznaczać dla ludzi sektory. Trzeba było te żerdzie okorować, poobcinać. Przewidywane tłumy, to był największy problem. Trzeba było przygotować place wokół sanktuarium, wszystko wyczyścić. Obawialiśmy się, że będą trudności. Ale potem okazało się, że ludzie byli tak zdeterminowani, żeby przyjechać tutaj i spotkać się z Matką Bożą, że pewne niedogodności w ogóle im nie przeszkadzały, np. to że stoją po prostu na ściernisku - opowiada p. Jan.
Przygotowania materialne były rzeczywiście ogromnym wysiłkiem. Jednak ks. Leszek Kasperowicz SDB, ówczesny kustosz, zwraca uwagę na jeszcze jeden ważny problem. - Najtrudniejsze w tym wszystkim było jednak to, żeby przekonać ludzi, aby pokochali tą Matkę Bożą, którą mają tu w diecezji; żeby ludzie przyjęli Ją, jako swoją wielką patronkę i wspomożycielkę, która także tu w Skrzatuszu czyni cuda - przyznaje.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.