W Darłowie odbył się VIII Bal Charytatywny na rzecz miejscowego hospicjum. Bawiło się ponad 180 gości.
ks. Krzysztof Sendecki prezentuje koszulkę Roberta Lewandowskiego z autografem. To przedmiot, który osiągnął najwyższą cenę na licytacji ks. Wojciech Parfianowicz /GN Impreza od lat cieszy się niesłabnącą popularnością. Goszczą na niej lokalni parlamentarzyści, samorządowcy, przedsiębiorcy, duchowni i wielu innych przyjaciół darłowskiej palcówki Caritas. Za każdym razem obecny jest także któryś z biskupów koszalińsko-kołobrzeskich. Tym razem w Darłowskim Hotelu "Lidia" gościł bp Paweł Cieślik. Bal co roku przynosi kilkadziesiąt tysięcy złotych zysku, który przeznaczany jest na funkcjonowanie hospicjum.
Ważnym punktem programu każdego balu jest licytacja przedmiotów ofiarowanych przez darczyńców z całej Polski. Wśród nich byli w tym roku m.in. bp Edward Dajczak, kard. Kazimierz Nycz, ks. Marian Subocz - dyrektor Caritas Polska, ks. Adam Wakulicz - dyrektor Caritas diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, politycy, przedstawiciele lokalnych samorządów i osoby prywatne.
Wśród ofiarowanych przedmiotów znalazły się prawdziwe perełki, jak choćby plakat z filmu Andrzeja Wajdy o Lechu Wałęsie z autografem reżysera czy koszulka Roberta Lewandowskiego, również z autografem. To właśnie żółta koszulka Borussi Dortmund sławnego polskiego piłkarza uzyskała najwyższą cenę podczas licytacji. Jeden z gości balu zapłacił za nią 11 tys. złotych. W sumie zebrano w tym roku ponad 80 tys. złotych.
Jak co roku na balu nie zabrakło akcentu artystycznego. Oprawę muzyczną i choreograficzną zapewnił znany w Polsce cygański zespół Don Vasyla.
Witając gości balu, ks. Krzysztof Sendecki, dyrektor hospicjum, powiedział: - Ten bal jest przede wszystkim dla tych, którzy bardzo cierpią, przeżywają trudne chwile swojego życia. Ale paradoksalnie, patrząc na tych chorych, ja sam bardzo się wzmacniam. Podobnie myśli wiele osób, które mają kontakt z hospicjum. Widząc tych, którzy radzą sobie z tak wielkim cierpieniem, nabieramy sił, aby radzić sobie z naszymi trudnościami, które każdy z nas ma. Więc to, że tutaj jesteśmy, to także nasza wdzięczność dla nich, że potrafią nas dopingować. Czasami to oni bardziej dopingują nas, niż my ich.