W Bibliotece Wyższego Seminarium Duchownego w Koszalinie odbyła się konferencja na temat tzw. „Mszy trydenckiej”.
Biblioteka WSD Koszalin, 10 marca: spotkanie nt. Mszy trydenckiej ks. Wojciech Parfianowicz /GN Ks. Rafał Pernal skupił się na wybranych problemach, które często pojawiają się w dyskusjach nt. „starego rytu”.
Wielu ludzi ma np. problem z tym, że Liturgia ta sprawowana jest po łacinie, a wiele zdań kapłan mówi po cichu. - Msza św. to nie teatr, w którym kapłan, jak aktor, musi być doskonale słyszalny i zrozumiały, a ludzie, jak widzowie, mają wyjść usatysfakcjonowani. Msza św. to akt uwielbienia Boga, w którym my uczestniczymy, a nie go kreujemy - mówił ks. Pernal.
Ks. Rafał zwrócił też uwagę m.in. na kwestię pozycji kapłana, który podczas Mszy św. zwrócony jest tyłem do ludu. Oprócz uzasadnienia teologicznego ks. Pernal posłużył się prostym przykładem. - Przecież w wielu formach pobożności ludowej, jak choćby w nabożeństwach typu: różaniec, majowe, czerwcowe, kapłan również zwrócony jest tyłem do ludu. Nikomu nie przyszłoby nawet do głowy, żeby ksiądz modlił się podczas tego typu celebracji zwrócony w stronę kościoła.
Ks. Paweł Kowalski zwrócił uwagę m.in. na szaty liturgiczne używane w nadzwyczajnej formie rytu. - Nie chodzi o to, żebyśmy z Kościoła robili muzeum. Nie jest powiedziane, że „Msza trydencka” musi być odprawiana w tzw. „skrzypcach”, a „nowa Msza” w ornacie posoborowym. To bardziej kwestia pewnej „mody”, która na przestrzeni wieków zmieniała się w Kościele. Oczywiście każdy element stroju liturgicznego ma swoją głęboką symbolikę. Na pewno te starsze szaty liturgiczne bardzo często, pod względem wykonania i estetyki, są piękne, bardziej solidne. Jednak różnica w kroju szat nie jest istotna - zauważył kapłan.