W Bibliotece Wyższego Seminarium Duchownego w Koszalinie odbyła się konferencja na temat tzw. „Mszy trydenckiej”.
Biblioteka WSD Koszalin, 10 marca: spotkanie nt. Mszy trydenckiej ks. Wojciech Parfianowicz /GN Ks. Adam Wakulicz podzielił się osobistym świadectwem odkrycia „Mszy trydenckiej”:
- Dla mnie odkrycie "starego rytu" było wielkim skarbem. Wielu mnie pytało, jak to się stało. Zawsze odpowiadam, że klamka zapadła, kiedy pierwszy raz odprawiłem taką Mszę św. Wtedy w niej utonąłem i nie potrafię już oderwać się od tego innego spojrzenia na Najświętszą Ofiarę, na to spotkanie z Panem Bogiem. Odkrycie Mszy św. przedsoborowej skierowało mnie np. na nowo ku rubrykom. Dopiero po 20 latach odnalazłem tam pewne rzeczy.
- Kiedy odprawiamy Mszę św. w „nowym rycie” siłą rzeczy pojawia się w nas pewna świadomość występowania przed ludem. Zastanawiamy się, jak wyglądamy, bo przecież wszyscy na nas patrzą. Wkrada się swego rodzaju „wodzirejstwo”, czego przecież Liturgia nie przewiduje. Odprawianie Mszy św. w rycie nadzwyczajnym sprawiło, że inaczej odprawiam Mszę w rycie zwyczajnym. Podczas Eucharystii nie szukam niepotrzebnego kontaktu z ludźmi. Odkryłem, że nowa Msza św. nie pozbawia nas głębokiego kontaktu z Panem Bogiem. Musi być tylko dobrze odprawiona, z poszanowaniem przepisów, bez zbędnych dodatków.
Ks. Wakulicz zwrócił też uwagę na kilka istotnych kwestii w poznawaniu tradycji Kościoła:
- Kiedyś wiele do myślenia dało mi znalezienie starego mszalika z tłumaczeniem Mszy św. na język polski używanego przed Soborem. Okazuje się, że jednak były problemy ze świadomym uczestnictwem we Mszy św. Ludzie często nie wiedzieli, co mają robić podczas Liturgii. Również wielu księży, kiedy odpowiadają na pytanie, dlaczego chętnie odeszli od „starego rytu”, mówią o przerażeniu popełnieniem grzechu przy każdym błędzie. Dlatego próbowano coś z tym zrobić. Zatem duch zmian Soboru był dobry. Możemy się pytać, czy pewne sprawy nie zaszły za daleko, czy wahadło nie odchyliło się w drugą stronę. Ale kwestia reformy miała dobre podstawy. Trzeba po prostu odkrywać głębię Mszy św. w starym i nowym rycie.
- „Mszą trydencką” zainteresowałem się ok. 5 lat temu. Wchodziłem m.in. na różnego rodzaju fora internetowe, na których gromadzą się zwolennicy tradycji. Zadawałem różne pytania i dostałem kilka takich odpowiedzi, że na dwa lata przestałem się zajmować „Mszą trydencką”. Stwierdziłem, że jeżeli to są tacy wierni, to ja nie chcę znać tej Mszy św. Po prostu ci ludzie wielokrotnie atakowani byli tego typu pytaniami, dlatego pewnie tak mnie potraktowali. Błąd polega na tym, że dajemy się często wciągnąć w przeciwstawianie Mszy w rycie zwyczajnym i nadzwyczajnym. Tak, jakby była jakaś wojna pomiędzy nimi.
- Możemy sobie szukać podobieństw i różnic, ale papież przypomina nam, że tutaj jest przede wszystkim ciągłość. Nie walczmy, bo to nie ma sensu. Ktoś, trudno powiedzieć kto, stara się napuścić oba środowiska na siebie. Odkryliśmy skarb, więc cieszmy się nim i pokażmy, że jest to dla nas rzeczywiście doświadczenie Pana Boga. Koncentrując się naprawdę na Panu Bogu, wychodzimy z Mszy św. ku człowiekowi. Taki jest sens Eucharystii. Ubogacenie Panem Bogiem musi nas prowadzić do człowieka. Nikt nie odkryje piękna Liturgii, jeśli na niego nakrzyczymy.
Msze św. w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego sprawowane są w Koszalinie regularnie: w każdy wtorek o godz. 19 w kaplicy Caritas przy ul. Bp Cz. Domina, w I i III niedziele miesiąca o godz. 18 w kościele pw. św. Józefa przy katedrze oraz w ostatnie niedziele miesiąca o godz. 19.30 w kościele pw. Ducha Świętego.