Abstynencja nie zawsze jest konieczna, bo alkohol sam w sobie nie jest zły. Jednak odmowa kieliszka może być znakiem, podporą, ofiarą.
O co to kruszenie kopii?
Samo słowo "krucjata" kojarzy się z walkami toczonymi przez średniowiecznych krzyżowców. O jaką walkę chodzi w KWC?
- Nie o walkę z alkoholem jako takim. Nie chodzi o to, żeby teraz biegać po weselach i tłuc wszystkie butelki z wódką; ani o to, żeby nie przebywać w towarzystwie osób, które piją, czy zamknąć się w getcie i chodzić na imprezy tylko bezalkoholowe i za coś złego uważać przebywanie z osobami pijącymi. Nie chodzi też o jakiś lęk przed alkoholem. Członek Krucjaty ma funkcjonować normalnie, a to, że odmawia picia, ma głębszy sens - wyjaśnia ks. Tomaszewski.
- Po pierwsze nie jest to propozycja dla tych, którzy mają problem z alkoholem, albo go nadużywają. To dzieło jest dla każdego, także dla tych, którzy piją małe ilości, albo nie piją w ogóle. Jest to forma postu, który polega na powstrzymaniu się od czegoś, co nie jest z natury złe, bo alkohol nie jest sam w sobie zły. Chodzi o rezygnację z dobra, na rzecz dobra większego. Ofiarujemy ten post z miłości do Pana Boga i do bliźniego, za tych, dla których alkohol jest już problemem. Jest to taka duchowa ofiara w intencji konkretnej osoby. Niektórzy podejmują to dzieło np. za ojca, matkę, żonę, czy męża, którzy nadużywają alkoholu. Ale nawet, jeśli nie mamy takich konkretnych osób, można tę ofiarę złożyć po prostu w intencji uzależnionych - dodaje ks. Tomaszewski.
Przy powstawaniu KWC przed 35 laty była s. Renata Kościelska ze Wspólnoty Dzieci Łaski Bożej z Lipia. W ogólnopolskiej księdze jest wpisana pod numerem 27. - Podjęłam się tego za pewną osobę, młodą kobietę, która była alkoholiczką. Po kilku latach mojej abstynencji i modlitwy ona wytrzeźwiała. Wszyscy jej znajomi zmarli z powodu przepicia. Ona też młodo zmarła na raka, ale odeszła jako osoba trzeźwa - wspomina siostra.
- Ja i tak nie piłem, bo jestem harcerzem. Ale zrozumiałem, że KWC to nie tylko niepicie, ale ofiara i modlitwa. Pomyślałem o osobie, która jest mi bliska i ma problem. Teraz nie piję już nie tylko dla siebie, ale dla kogoś innego - dzieli się Michał Hejduk, 17-latek z Koszalina, który w tym roku podpisał zobowiązanie na jeden rok.
Oprócz wymiaru duchowego, czyli postu połączonego z modlitwą, Krucjata jest też swego rodzaju promocją trzeźwości. Ks. Franciszek Blachnicki mówił o tzw. "nowej kulturze", czyli o zdrowym człowieczeństwie opartym na zdrowych wartościach. Taką wartością na pewno jest trzeźwość, która nie zakłada koniecznie abstynencji. Jednak członkowie KWC wychodzą z założenia, że w dzisiejszym świecie tak radykalny krok, jak całkowita abstynencja, jest potrzebny.
Uderza on najpierw w liczne "alkoholowe zwyczaje", które nie sprzyjają trzeźwości. W świadomości wielu ludzi tkwi przekonanie, że np. sukces trzeba opić, że wypić należy za zdrowie, na odwagę, bo parapetówka, bo pępkowe itd. Niektórzy nie wyobrażają też sobie bez alkoholu dobrej zabawy.
Brak trzeźwości, czyli niewłaściwe podejście do alkoholu, niekoniecznie związany jest z alkoholizmem. Ci, którzy co roku tracą życie pływając lub prowadząc samochód "po pijaku", najczęściej nie są uzależnieni. Giną jednak z powodu alkoholu, a ściślej mówiąc, właśnie z powodu nietrzeźwości.
Członkowie KWC odmawiając picia w różnych sytuacjach, dzieląc się swoimi motywami, oprócz politowania, wzbudzają jednak często pytania. - Wcześniej zdarzało mi się pójść normalnie z kolegami do pubu na piwo. Jestem w Krucjacie od trzech tygodni i w tym krótkim czasie musiałem już wiele razy odmawiać. Dopiero teraz widzę, jak często proponuje się alkohol. Ale muszę przyznać, że znajomi przyjmują to ze zrozumieniem - dzieli się Filip Jachowicz, student Politechniki Koszalińskiej.