W koszalińskim Zakładzie Karnym więźniowie spotkali się na wigilii z biskupem Dajczakiem
W Zakładzie Karnym w Koszalinie kilkudziesięciu osadzonych spotkało się na wigilii z biskupem Edwardem Dajczakiem, senatorem Piotrem Zientarskim oraz płk Krzysztofem Olkowiczem, dyrektorem okręgowym służby więziennej. Obecni byli także kapelan więzienia o. Michał Sabatowski z grupą młodzieży oazowej oraz ks. Radosław Siwiński z koszalińskiego Domu Miłosierdzia. Bractwo więzienne reprezentowali prezes Ireneusz Mejer oraz Feliks Gadziński.
Na początku spotkania bp Edward Dajczak postawił przed zebranymi przykład Torstena Hartunga, byłego przywódcy jednej z najokrutniejszych niemieckich band. - Torsten, który nie znał miłości i przyjaźni, bo ich w rodzinie nie zaznał, w czasie jednej ze swoich podróży na Majorkę wszedł do pewnego sanktuarium. Zobaczył, że ludzie składają tam kartki ze swoimi modlitwami. Po raz pierwszy w życiu napisał coś, co nie miało w sobie nawet cienia przemocy, a było pragnieniem zwyczajnego człowieka: „Pragnę szczęścia w życiu”. Potem, pod wpływem filmu o Jezusie napisał w swoim dzienniczku: „Jezu, Ty dostałeś drugą szansę. Daj również mi nowe życie”. I tak się stało, choć wiązało się to z przyznaniem się do winy i odbyciem 15-letniej kary. W więzieniu przyjął chrzest św., a po wyjściu na wolność zaczął pomagać w resocjalizacji młodym skazańcom. Zbudował dla nich Dom Miłosierdzia, któremu przyświecało hasło „Witaj w domu, to twoja nowa rodzina” - opowiadał biskup.
Biskup życzył osadzonym Betlejem przeżywanego głęboko w sercu i wykorzystania czasu w więzieniu, by dokonać pracy wewnątrz siebie, zmiany dotykającej serca i sumienia.
- W tajemnicy Bożego Narodzenia Syn Boży, Jezus, przychodzi do nas w takim ubóstwie, a zarazem dostępności, że nie ma na świecie nikogo, kto nie mógłby Go spotkać - mówił osadzonym biskup. Wspomniał pracę niektórych osadzonych w koszalińskim Domu Miłosierdzia i podziękował im za wkład w dobro, które - także dzięki nim - będzie w tym domu świadczane.
Dyrektor Krzysztof Olkowicz powiedział, że to błąd, jeśli zakład karny kojarzy się z celą, pryczą. - Zakład karny to przede wszystkim miejsce, w którym takie spotkania, jak to dzisiejsze, powinny was przekonać, że istnieje inne, lepsze życie. I że warto zawalczyć o nie dla siebie, a przez to także dla żony, rodziny. Wiem, że są cele, w których się śpiewa kolędy, ale to od was zależy, jak to sobie zorganizujecie, jak ustalicie między sobą sposób przeżywania tego czasu - inspirował K.Olkowicz.