Po drugiej stronie świata radość ze Zmartwychwstania Pańskiego jest taka sama, jak w Polsce, ale świętowanie nieco się różni od tego, które przeżywamy w polskim Kościele. O tym, jak wygląda Wielki Tydzień w Boliwii opowiada ks. Jacek Dziadosz.
Świąteczny tydzień otwiera oczywiście Niedziela Palmowa i procesja na ulicach.
- Nie może podczas niej zabraknąć palm wyplatanych z liści. Palmy te towarzyszą ludziom przez cały rok, jako znak Bożego błogosławieństwa i zajmują honorowe miejsce na ścianach domów. Nie raz wykorzystywałem je jako kropidła, by pobłogosławić wodą święconą domy, chorych, czy zmarłych – opowiada ks. Jacek, misjonarz z Challapaty.
W diecezji Oruro, w której posługuje ks. Jacek, Msza Krzyżma sprawowana jest nie w Wielki Czwartek, ale w Wielki Wtorek.
- Spowodowane to jest względami praktycznymi. Dystanse, jakie musimy pokonać, by dojechać do stolicy diecezji nie sprzyjają celebracji czwartkowej. A tak mamy możliwość odprawienia wspólnie Mszy św., spotkania się z naszym biskupem czy zwyczajnie pobycia w gronie kapłanów pracujących w diecezji i czas na to, by przygotować kościoły w swoich parafiach na Triduum Paschalne – wyjaśnia.
Po powrocie z Oruro ks. Jacek sprawuje w Wielką Środę wieczorem Mszę św. z namaszczeniem chorych. – Jest to na tyle zakorzeniony tutaj zwyczaj, że przychodzi do kościoła bardzo wielu wiernych. To też pozwala na spokojne wejście w przeżywanie Triduum – opowiada.
Palmy wyplatane z liści zajmują po procesji honorowe miejsce w domu ks. Jacek Dziadosz – O ile można spokojnie przeżyć Triduum Paschalne w trzech różnych miejscach niemal jednocześnie – dodaje, bo dla boliwijskiego misjonarza Wielki Tydzień to także zmagania z odległościami, by dotrzeć do swoich parafian.
Dla Boliwijczyków ważnym momentem przeżywania Triduum jest celebracja wielkopiątkowa, która kończy się Drogą Krzyżową na ulicach.
- W codzienności Boliwijczyków śmierć, przez głęboki kult zmarłych, jest silnie akcentowana, stąd Wielki Piątek ma dla nich szczególny charakter – wyjaśnia.
- Droga Krzyżowa ma zazwyczaj 14 stacji. Tutaj nie jest to takie oczywiste. Z lokalnymi zwyczajami mieszają się stare zwyczaje pohiszpańskie. Na przykład w Condo odbywają się dwie procesje: jedna z Panem Jezusem w trumnie, druga, idąca z naprzeciwka z Mamita Doloroso – Matką Bolejącą. Procesje schodzą się i dalej idą już razem po rogatkach wsi. Modlitwa odbywa się w czterech miejscach. Co ciekawe uczestnicy procesji, zarówno dzieci, jak i dorośli przebierają się za anioły i diabły. W Huari zaś ludzie przygotowują stacje – ołtarzyki. W tym roku było ich chyba 17 – opowiada o zwyczajach panujących w swojej parafii.
Taka Droga Krzyżowa może trwać nawet kilka godzin!