Procesja na ulicach Koszalina.
To nie parada, przemarsz ani defilada. To procesja. - Raz w roku wychodzimy z kościoła. Wychodzi z nami Jezus Chrystus, który zechciał zostawić się pod postacią Chleba - powiedział na rozpoczęcie Eucharystii w koszalińskiej katedrze, poprzedzającej procesję ulicami miasta, bp Krzysztof Zadarko, który przewodniczył lokalnym uroczystościom. - Chcemy iść razem z Nim i za Nim, słuchając Jego słowa, rozważając tajemnicę Jego obecności wśród nas pod postacią Chleba. Chcemy również prosić o Jego błogosławieństwo dla całego naszego miasta, diecezji i ojczyzny. Tak jest dzisiaj w całym kraju. Tak jest w całym katolickim świecie.
Cztery ołtarze koszalińskiej procesji to nie tylko wyznaczone kilometrami stacje. To także cztery zawołania do współczesnych o nową Polskę, Europę, świat. Wołał bp Zadarko. Przy pierwszym ołtarzu, ustawionym na rynku miejskim, upomniał się o trud poszukiwania prawdziwego pokoju.
- Dokąd idą współcześni utrudzeni i obciążeni? Zmęczeni i wyczerpani? Wypaleni psychicznie i duchowo? Dokąd idą ci, którym wyczerpała się nadzieja, bo mają dosyć kolejnych obietnic, niezrealizowanych zapowiedzi? - pytał biskup, nawiązując do zapewnień nagłośnionych w kampaniach wyborczych, ale i tych składanych przez ludzi przez Bożym ołtarzem, szczególnie podczas sakramentu małżeństwa. - Gdzie znajdują odpoczynek i regenerują swoje ludzkie siły ci, którzy mają już wszystkiego dosyć?
Biskup wskazywał, że często to zmęczenie połączone jest z nudą, beznadzieją, bezczynnością. Jako rozwiązanie wskazywał na cnoty serca Bożego - cichość i pokorę. - To cnoty niezbyt popularne. Kojarzone ze słabością, a nie z tymi kryteriami, które dziś decydują o powodzeniu i sensie wszelkich wysiłków - mówił, przedstawiając odrzucenie ludzi "małych", pozornie bez znaczenia, bez sukcesu, jako tych, którzy są odsuwani nie tylko przez współczesny świat, ale nawet swoich bliskich. - Cisi i pokorni otrzymają ukojenie i pokój, czyli ten dar Boży, którego świat zupełnie dać nie potrafi. Bo nie wystarczy zrezygnować z kłótni, z podstępu, a nawet ze strzelania do siebie. Taki pokój jest nietrwały, kruchy i wyczerpuje się bardzo szybko - mówił bp Krzysztof.
Tych cichych i pokornych Koszalina biskup Zadarko umacniał w dzisiejszym słusznym wyborze - że pokornie i cicho kroczą ulicami swojego miasta i świadczą, klękając przed Najświętszym Sakramentem, uwielbiając Go, gdzie jest prawdziwe źródło ukojenia i pokoju dla tych, którzy pozostali w domach.
Przy drugim ołtarzu, ustawionym w przedsionku cerkwi prawosławnej, bp Zadarko przywołał historię tego miejsca. - Ten kościół zbudowały przed wiekami siostry cysterki i tutaj, w samotności, ciszy, adorowały nieustannie Najświętszy Sakrament. Potem była to kaplica zamkowa lokalnego księcia. A teraz są bracia i siostry Kościoła prawosławnego - wyjaśnił biskup. - Ponad tysiąc lat jesteśmy już utrudzeni i obciążeni rozdziałem i podziałem, a czasami i niezgodą między Kościołem Wschodu i Zachodu. Chcemy prosić w tym miejscu Jezusa Chrystusa Eucharystycznego o jedność między chrześcijanami na całym świecie. Tak potrzebną dziś - w świecie podzielonym i wrogo nastawionym do chrześcijaństwa. Jakże ważna jest łaska jedności chrześcijan!
Przy kolejny ołtarzu, ustawionym w przedsionku cerkwi Kościoła greckokatolickiego, bp Zadarko dotknął zranienia Kościoła wynikającego z grzechu jego podziału. - Trudno, będąc w tym miejscu, nie dotknąć historii naszych narodów - polskiego i ukraińskiego, który zwłaszcza w ostatnim czasie woła do Boga o oczyszczenie, wydobycie z mroków grzechu.
- Nasze relacje są obciążone niejednym grzechem, który woła o wyjaśnienie i przebaczenie. A jednocześnie są naznaczone wielkimi aspiracjami, aby budować społeczeństwa, narody i państwa, które sięgają najwyższych standardów. Tym najwyższym standardem jest pokój i miłość między ludźmi i narodami - mówił biskup, nawiązując do deficytu pokoju na wschodniej Ukrainie. - Ten ludzki zawodzi, a nawet nie wiadomo, czy ludzie go chcą. Jesteśmy więc wezwani, by błagać Boga o pokój Boży, który jest potężniejszy niż wszelkie arsenały broni i genialne pomysły polityków nieliczących się z człowiekiem.
Biskup wzywał do modlitwy o pokój na Ukrainie oraz o to, by relacje między naszymi narodami były kształtowane na sposób eucharystyczny.
Ostatnią stacją był krużganek kościoła franciszkanów. Tu biskup wskazał na dar zakonu gospodarzy, który dał Kościołowi św. Franciszka, wielkiego czciciela Eucharystii. - Znajdował w Jezusie Eucharystycznym siłę i moc, aby pójść na cały świat i zapalać go miłością i pokojem - mówił bp Krzysztof i za papieżami Janem Pawłem II, Benedyktem XVI i Franciszkiem wskazywał na św. Franciszka jako tego, w którym widoczna jest odpowiedź Boga na nasze pytanie: "Dokąd mamy pójść, kiedy jesteśmy utrudzeni i obciążeni?".
- Jednym z najboleśniejszych dramatów współczesnej Europy jest to, co się dzieje w krajach Afryki i Bliskiego Wschodu - mówił bp Zadarko, wskazując na Lampedusę, będącą symbolicznymi drzwiami Europy, które chcą przekroczyć mieszkańcy Afryki i Bliskiego Wschodu, a wśród nich także muzułmanie. Wskazał, że dla chrześcijan będzie to sprawdzian, czy Europa pozostanie - wobec tej kwestii - chrześcijańska, czyli otwarta na drugiego człowieka. - To znaczy wołająca za Jezusem Chrystusem: "Przyjdźcie do nas wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, my was pokrzepimy!".