Mówi urzędnik "kongregacji ds. liturgii", który poprowadził rekolekcje dla kleryków.
Rekolekcje na rozpoczęcie roku akademickiego w WSD w Koszalinie ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość Ks. prał. Thierry Blot od 15 lat jest pracownikiem watykańskiej Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów (potocznie - ds. Liturgii). W roku 1992 przyjął święcenia prezbiteratu w diecezji Belley-Ars we Francji. Jest wielkim czcicielem św. Jana Vianneya, proboszcza z Ars.
1 października w WSD w Koszalinie zakończyły się rekolekcje, które poprowadził ks. prał. Thierry Blot.
O pracy kurialisty, szacunku do liturgii, inteligencji wiary, spotkaniach z bezdomnymi i z muzułmanami, o kapłaństwie i św. Janie Vianneyu z ks. Blotem rozmawia ks. Wojciech Parfianowicz.
ks. Wojciech Parfianowicz: Jak często widujecie się z papieżem Franciszkiem?
ks. Thierry Blot: (śmiech) To prawda, jesteśmy w bezpośredniej służbie ojca świętego, co jest wielką radością i zaszczytem. Nie znaczy to jednak, że widujemy się z papieżem. Dochodzi do tego raczej rzadko. Mamy swojego prefekta, którym obecnie jest kard. Roberto Sarah. Wielki człowiek.
Czym się Ksiądz zajmuje w Kongregacji?
- Zajmuję się przede wszystkim wydaniami ksiąg liturgicznych dla krajów francuskojęzycznych. Kiedy powstaje wydanie wzorcowe po łacinie, tzw. editio typica, my zajmujemy się kwestią przekładów. Po Soborze Watykańskim II można przecież sprawować liturgię w językach narodowych. Oczywiście nad samymi przekładami pracują komisje, w skład których wchodzą specjaliści, np. w przypadku lekcjonarzy - bibliści. Naszym zadaniem jest dopuszczenie takiego przekładu do użytku w Kościele. Musimy przestrzegać pewnych kryteriów, bardzo ścisłych reguł, aby nie zdradzić ducha tłumaczonego tekstu.
Dlaczego to jest takie ważne? Czy naprawdę każde słowo ma znaczenie? Przecież czasami sprawując liturgię, niektórzy i tak zmieniają różne słowa z Mszału, coś dodają według własnej inwencji.
- Słowa są ważne, bo niosą w sobie treść naszej wiary. Na przykład, gdy chodzi o słowa decydujące o ważności sakramentu, choćby słowa przeistoczenia, to jeśli są tłumaczone na języki narodowe, muszą być zaakceptowane nie tylko przez naszą Kongregację, ale także przez Kongregację Nauki Wiary. Potem jeszcze papież musi osobiście zobaczyć te najważniejsze słowa i podpisać dekret uznający to tłumaczenie.
Odnośnie słów: w liturgii jest taka zasada: Lex orandi, lex credendi, czyli inaczej mówiąc: tak się modlimy, jak wierzymy i odwrotnie.
ks. prał. Thierry Blot ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość A propos dodawania, zmieniania. Wasza Kongregacja zajmuje się też nadużyciami w liturgii. Gdy dowiadujecie się o czymś, musicie reagować. Jakiego typu nadużycia liturgiczne zdarzają się w Kościele najczęściej?
- Można powiedzieć, niestety, że wyobraźnia ludzka jest w tym zakresie nieograniczona. Dałoby się wypełnić książkami na ten temat całą bibliotekę. Nadużycia są czasami mniej, innym razem bardziej ciężkie. Polecam do przeczytania instrukcję naszej Kongregacji „Redemptionis sacramentum”, która, posługując się niestety autentycznymi przykładami z całego świata, podpowiada, jak nadużyć uniknąć.
Posłużę się konkretną sytuacją. Ostatnio zdarzyło się, w pewnej diecezji, w jednym z krajów francuskojęzycznych, którymi się zajmuję, że homilię zastępowano wystąpieniem osoby świeckiej. Było to robione oficjalnie i jako reguła. Po prostu po Ewangelii, raz w miesiącu, przewidziane było, że homilię głosi świecki. Często zdarzają się też takie nadużycia, że np. zastępuje się części stałe Mszy św. innymi śpiewami. Zamiast „Chwała”, czy „Święty” wykonuje się pieśni, które są ich parafrazą.
Najczęściej jest tak, że takich „ulepszeń” dokonuje się w dobrej wierze, żeby liturgię ludziom przybliżyć, wyjaśnić, żeby lepiej rozumieli to, co się dzieje.
- Często podaje się taki właśnie argument. Dlatego do celebracji liturgicznych wkradają się dzisiaj coraz częściej słowa z dziedziny biznesu, pedagogiki czy nauki. Ale nie są to słowa odpowiednie do języka sakralnego, który ma wyrazić obecność Boga. To zadaniem katechezy jest wprowadzenie wiernych w znajomość prawd wiary, czy symboli. Nie jest odpowiednim miejscem do tego liturgia w momencie sprawowania. W liturgii nigdy wszystko nie będzie zrozumiałe.
Ale czy nie lepiej, żeby jednak zrozumieć możliwie jak najwięcej?