O kimś, komu umiera ojciec, czy matka, albo mąż, czy żona, mówi się: sierota, wdowiec, wdowa. Gdy umiera dziecko, nawet język nie znajduje słowa, by określić taki stan - tak bardzo jest on nienaturalny i dramatyczny. Jednak... jest.
- Każdemu wydaje się, że jego cierpienie jest największe. Zamknięcie się w swoim bólu, bez zwracania się do współmałżonka, powoduje, ze małżonkowie oddalają się od siebie i związek się rozpada - przypomniała kolejna z prelegentek, Violetta Południak, psycholog, wiceprezes Stowarzyszenia Profilaktyki i Terapii "Młodzi Młodym" w Koszalinie.
Anna Suchomska podkreśliła, że wyrażanie emocji i uczuć w żałobie nie jest niczym złym, co więcej, jest konieczne, żeby ją dobrze przeżyć.
- Warto poznać etapy żałoby, żeby rozumieć co się z nami dzieje. Niektórym osobom, które przeżywają takie chwile, może się bowiem wydawać, że coś z nimi jest nie tak, że potrzebują np. leczenia psychiatrycznego.
Niektóre z etapów żałoby przypomniała Violetta Południak. - Najpierw mamy etap zaprzeczania, wypierania tego, co się stało. Potem następuje bunt, złość, wręcz wściekłość. Następnie przychodzi coś na kształt depresji. Te wszystkie emocje mają prawo się pojawić. Trzeba pozwolić, aby człowiek przeżył je tak, jak tego potrzebuje - zachęcała doświadczona terapeutka.
Ojciec Piotr Włodyga, benedyktyn, który również wziął udział w konferencji, przypomniał, że właśnie to, co komuś z zewnątrz wydaje się chore w zachowaniu człowieka, który przeżywa stratę dziecka, jest często objawem normalności.
- Czasami rodzi się w nas pragnienie, żeby człowiekowi pomóc, ale w taki sposób, żeby go "uśmierzyć", żeby nie krzyczał, nie płakał, żeby stał się "normalny". Te uczucia, które pojawiają się w wyniku straty, są po prostu czymś, z czym trzeba się skomunikować. Rozpacz jest czymś zdrowym. To brak odczuwania czegokolwiek jest dziwny i chory - mówił duchowny.
Dlatego próby uspokajania na siłę osoby przeżywającej ból po stracie dziecka nie mają sensu. Dorota Wiśniewska z gdańskiej wspólnoty, odwołując się także do własnych doświadczeń po śmierci syna, podała przykłady konkretnych zwrotów, których, jak podkreśliła, używać wręcz nie wolno.
Najgorsze, co można powiedzieć to: "Masz anioła w niebie", "On jest już szczęśliwy", "Bóg tak chciał", "No już nie płacz", "Czas zagoi rany", "Jeszcze będziesz miała dziecko", "Weź się w garść".
- My nie mamy wziąć się w garść, ale właśnie wypłakać, wykrzyczeć ten ból. Owszem, ja po latach już wiem, że czas jakoś leczy rany, ale nie wolno takich rzeczy mówić człowiekowi, który właśnie przeżywa żałobę - podkreślała Dorota Wiśniewska.