O kimś, komu umiera ojciec, czy matka, albo mąż, czy żona, mówi się: sierota, wdowiec, wdowa. Gdy umiera dziecko, nawet język nie znajduje słowa, by określić taki stan - tak bardzo jest on nienaturalny i dramatyczny. Jednak... jest.
Violetta Południak przyznała, że osoby po stracie po prostu muszą przejść przez kolejne etapy żałoby.
Najczęściej nie potrzebują żadnej pomocy terapeutycznej, choć dla kogoś patrzącego z zewnątrz może się wydawać, że jest inaczej: - Takie osoby nie potrzebują filozofowania i moralizowania, ale przede wszystkim bliskości, po prostu obecności drugiej osoby, często zwyczajnej, niemej.
Wagę takiej zwyczajnej obecności zasygnalizowała Dorota Wiśniewska.
- Problem polega na tym, że na początku jest wielu ludzi, którzy się nami interesują, ale po miesiącu zaczyna robić się wokół nas pustynia. A właśnie wtedy nieodzowna jest zwykła, codzienna pomoc. W takich chwilach np. nie ma się zupełnie głowy do gotowania. Wszystko nam jedno, czy rodzina ma co jeść, czy nie. Do takiego domu wystarczy nieraz pójść po prostu z garnkiem zupy. Jaka to jest pomoc... - przyznała kobieta.
Violetta Południak ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość Violetta Południak w swoim wystąpieniu skupiła się na stracie dziecka w wyniku samobójstwa.
- W takich sytuacjach wszyscy, a zwłaszcza rodzice, czują się winni z powodu tego, co się stało. Pojawiają się pytania: "Czy mogliśmy zrobić coś więcej?", "Czy czegoś nie zignorowaliśmy?". Przekonanie rodzica, że ma być wszechmocny, czyli sprawić, żeby dziecku nic się w życiu nie stało, jest błędne. Nie jesteśmy w stanie kontrolować wszystkiego. Po prostu nie umiemy zrobić wszystkiego dla naszego dziecka. Trzeba pogodzić się z tym, że jako rodzice mamy ograniczenia. Niestety, w społeczeństwie panuje takie przekonanie, że rodzice są całkowicie odpowiedzialni za życie dziecka. Jeśli coś mu się stanie, winni są oni - mówiła psycholog.
Psycholog opisała też jedno z uczuć, które może pojawić się u rodziców, których dziecko popełniło samobójstwo.
- Jest to złość na dziecko, że tak nieodpowiedzialnie się zachowało, że sprawiło nam ból, bo zamiast poprosić o pomoc, postanowiło odejść z tego świata. Ta złość wydaje się czymś niewłaściwym, z czym trzeba walczyć, co trzeba stłumić. Ona jednak ma prawo się pojawić - zasygnalizowała Violetta Południak.
Ojciec Piotr Włodyga rozwinął temat obecności Boga w sytuacji straty dziecka. Zmierzył się z pytaniem "Gdzie w tym wszystkim był Pan Bóg?". - Warto zapytać, gdzie był Pan Bóg nie w samym momencie straty, ale jeszcze przed nią. Tzn. gdzie lokalizowaliśmy Boga w naszym życiu? - pytał duchowny.
o. Piotr Włodyga OSB ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość Jak podkreślił, odpowiedź na to pytanie jest bardzo ważna w kontekście straty dziecka i cierpienia w ogóle.
- Najczęściej lokalizujemy Boga w szczęściu. Stosujemy prostą zasadę - tam, gdzie jest szczęście, jest Bóg; gdzie jest nieszczęście, Boga nie ma. Inaczej mówiąc - jest mi dobrze, czyli Bóg ze mną jest; coś w życiu jest nie tak, czyli Boga ze mną nie ma. W takim podejściu, Bóg niewiele różni się od narkotyku. Lepsze jest lokalizowanie Boga w sile, albo w prawdzie - radził o. Włodyga.
Duchowny zwrócił też uwagę na błąd, jaki często popełniają osoby wierzące, które chcą pomóc komuś bliskiemu, kto przeżywa dramat straty dziecka.
- Zaczynamy bronić Pana Boga tak, jakby On tutaj nabroił i trzeba Go teraz tłumaczyć. Zapewniamy, że na pewno pomoże itd. Zaczynamy zajmować się Panem Bogiem, a nie człowiekiem, który potrzebuje naszej pomocy - mówił.
W jaki sposób Pan Bóg jest obecny w cierpieniu? - Śmierć dziecka to jedna z najgorszych rzeczy, jaka może się człowiekowi przydarzyć. To ogromne cierpienie, które, jak każde cierpienie, samo w sobie jest siłą niszczącą. Twierdzenie, że cierpienie uszlachetnia, jest bzdurą. To Bóg uszlachetnia. W nieskończoności cierpienia On jest właśnie w tym, że my przez nie przechodzimy, że znajdujemy siłę, która pozwala nam przetrwać - wyjaśnił benedyktyn.
O roli wiary, która pozwala lepiej radzić sobie z sytuacją śmierci dziecka mówiły także przedstawicielki gdańskiej Wspólnoty Rodziców po Stracie Dziecka.
Obie panie podkreślały znaczenie towarzyszenia osoby duchownej, sakramentów, modlitwy i wsparcia wspólnoty. Mówiły też o roli przebaczenia, jeśli śmierć dziecka spowodowana była przez osoby trzecie, np. kierowcę samochodu czy mordercę.
Patronat medialny nad konferencja sprawowały koszalińskie redakcje "Gościa Niedzielnego" i Radia Plus.