Procedamus, czyli... let’s go

Łacina nie jest prosta i w dodatku mało używana, a rolę lingua franca przejmuje dziś angielski. Są jednak i tacy ministranci, którym „tertia” (czyt. tercja) nie kojarzy się wcale ze sportem, ani z muzyką.

ks. Wojciech Parfianowicz

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 49/2016

dodane 01.12.2016 00:00
0

Jak wytłumaczyć ministrantom wymowę niektórych łacińskich słów, np. zbitki „tia”, którą wymawia się „cja”, jak w słowie „tertia”? Może będą kojarzyli tercję muzyczną, a może hokejową? Tymczasem, na lekcji z podstaw ministranckiej łaciny, wstaje niepozorny młody człowiek i oznajmia: – To tak jak w liturgii godzin, prawda? Prawda, tylko że dzisiaj już nawet nie wszyscy księża używają słowa „tercja” na określenie brewiarzowej modlitwy przedpołudniowej, więc skąd on to wie?

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy