Najpierw w komżach przy ołtarzu, potem w korkach na boisku. Prawie 700 ministrantów z diecezji spędziło dzień w skrzatuskim sanktuarium.
Ze zgnieceniem pustej puszki Wojtek, ministrant z Krzyża Wielkopolskiego, nie miał żadnego problemu. Z pełną, nawet z pomocą kolegi ze Słupska, nic nie dało się zrobić. – Gdy jesteśmy puści, łatwo nas złamać, zgnieść, sprowadzić na złe drogi. Dlatego chcemy się napełnić Duchem Świętym, żeby nie dać się zmiażdżyć. Musimy być silni duchowo – tłumaczy bp Krzysztof Włodarczyk. Wcześniej wyjaśniał chłopcom, którzy opanowali skrzatuskie sanktuarium, że nawet hektolitry wody z wodospadu Niagara nie napełnią małej butelki, jeśli wcześniej jej się nie odkręci. – Musimy otwierać serca, napełniać je wiarą i wtedy nie da się nas zgnieść – wyjaśnia to, co usłyszał od biskupa Przemek z Koszalina, jeden z ministrantów, którzy zjechali się do diecezjalnego sanktuarium na doroczne świętowanie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.