W Koszalinie odbyła "Noc przygody". 21 młodych wolontariuszy w ramach projektu Young Caritas uczyło się samodzielności i kreatywności w pomaganiu.
Wolontariusze Szkolnych Kół Caritas dobrze radzą sobie ze sztandarowymi akcjami podejmowanymi według kalendarza Caritas. Nie jest dla nich problemem kilkugodzinne zbieranie datków w szarudze na cmentarzu czy przekonywanie klientów sklepów spożywczych, by kupili coś dla ubogich. To jednak akcje, które realizują bez bezpośredniej interakcji z osobami potrzebującymi.
I choć jak jeden mąż powtarzają, że pomagają, "bo lubią pomagać", to wielu z nich liczy na więcej. - Wolałabym, żebyśmy częściej pomagali w domach starości, samotnej matki czy hospicjum - mówi Julia Fraj z Karlina. Podobne głosy słychać od innych, zgromadzonych 28 i 29 września na "Nocy przygody" w bursie międzyszkolnej w Koszalinie.
Naprzeciw takim oczekiwaniom wychodzi projekt Young Caritas, który chce wykształcić kreatywnych i samodzielnych liderów szkolnego wolontariatu. - Zależy nam, żeby nie byli nimi nauczyciele będący opiekunami SKC. Chcemy, by młodzi sami wzięli na siebie odpowiedzialność za akcje na rzecz potrzebujących - powiedziała Marlena Woźniak, koordynatorka projektu. - By sami wpadali na to, co i jak zorganizować. A przede wszystkim otwierali oczy, komu w ich środowisku pomoc jest potrzebna.
Temu ma służyć roczna formacja, która przewiduje udział w dwudniowych warsztatach "Noc przygody" (prócz Koszalina podobne odbędą się w innych rejonach diecezji, m.in. w Szczecinku i Pile). Zespoły, które zechcą potem przyłączyć się do projektu, będą raz w miesiącu otrzymywały zadania do wypełnienia, a ich efekty opublikują w internecie. Filmiki poddane będą głosowaniu, a zwycięska grupa pojedzie w czerwcu 2019 roku do Rzymu na spotkanie z papieżem Franciszkiem.
Uczestnicy koszalińskiej "Nocy przygody" przedpołudnie 29 września spędzili w trzech placówkach: Domu Samotnej Matki i Centrum Kryzysowym oraz Domu Spokojnej Starości prowadzonym przez siostry zakonne w Nowych Bielicach. Młodzi, którzy wcześniej odwiedzili dom spokojnej starości w Nowych Bielicach, potem przygotowali scenkę, w której pokazali rówieśnikom reakcje seniorów na spotkanie przy tańcu i piosenkach Katarzyna Matejek /Foto Gość
Czy seniorom z Bielic przypadł do gustu taniec do muzyki "Skrzypka na dachu" w wykonaniu szóstki młodych albo wiązanka piosenek, w której obok tych religijnych znalazł się przebój Eda Sheerana, nie wiadomo. Za to młodzi przekonali się, że warto być gotowym na różne reakcje ludzi, którym niesie się pomoc. Że czasem prócz gorącej herbaty należy oddać bezdomnemu także rękawiczki, jak pokazywał to im poprzedniego wieczora w zaimprowizowanej scence ks. Mateusz Chmielewski. Innym razem, jak w domu seniora zderzyć się z czyjąś demencją i poprzestać na wyrażających serdeczność gestach.
Podczas warsztatów młodzi wolontariusze uczyli się pracować w grupie. Eryk Lipski ze Sławna robił to ze szczotką w ręku, porządkując podwórze DSM, jego koleżanki myły zabawki z piaskownicy, inne bawiły się z dziećmi.