Ponad 600 osób wzięło udział w 25. Diecezjalnej Pielgrzymce Ruchu Światło-Życie, która odbyła się 10 listopada w Wyższym Seminarium Duchownym.
Od rana do późnego popołudnia koszalińskie seminarium opanowali oazowicze, którzy przyjechali tu z całej diecezji. Na korytarzach można było dostrzec biegające albo noszone na rękach dzieci, kilkunastoletnią młodzież, a także małżeństwa z wieloletnim stażem. Nie zabrakło też księży i sióstr zakonnych.
- Bardzo piękne w Ruchu Światło-Życie jest to, że on stanowi jakby odbicie Kościoła. Tutaj jest cały Kościół, ludzie w różnym wieku, różnych stanów - cieszy się ks. Dawid Hamrol, moderator diecezjalny wspólnoty.
Jednym z ważnych punktów jubileuszowej pielgrzymki był panel zatytułowany "Jak Ruch nas ruszył?". Zaproszeni zostali do niego oazowicze, którzy wykonują dzisiaj różne zawody, są księżmi, siostrami zakonnymi lub małżonkami, a Ruch Światło-Życie był dla nich ważną inspiracją.
Panel prowadziła Małgorzata Mikołajczak, dawna oazowiczka, a dzisiaj aktorka teatralna, którą można zobaczyć także na ekranie telewizyjnym w serialach takich jak np. "Ojciec Mateusz".
Jedną z zaproszonych do panelu osób była Paulina Kocięcka z Koszalina, nauczycielka języka angielskiego, założycielka własnej szkoły, żona i mama dwójki dzieci.
- Ruch uformował mnie od stóp do głów, zainspirował mnie i ukształtował. Dzięki formacji odkryłam swój zawód jako powołanie. Dzięki spotkanym w oazie ludziom nauczyłam się też rozmawiać o Panu Bogu bez niepotrzebnego patosu. Takie podejście bardzo przydaje mi się w życiu codziennym, kiedy różne tematy dotyczące wiary wypływają w rozmowach ze znajomymi - opowiada Paulina.
Jolanta i Piotr Sorokowie ze Szczecinka, którzy również brali udział w panelu, są przykładem oazowego małżeństwa. Poznali się na rekolekcjach młodzieżowych. Jak mówią, jednym z ważnych darów, które otrzymali w Ruchu, jest Krucjata Wyzwolenia Człowieka, która w dużym stopniu ukształtowała ich życie. - Nasze imprezy rodzinne są bez alkoholu. Wszyscy już o tym wiedzą i nikt nie robi problemu - mówi J. Soroka.
Wielu oazowiczów przyznaje, że do Ruchu trafili dzięki swoim rodzicom ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość P. Soroka zwraca też uwagę na istotną rolę wspólnej drogi wiary w małżeństwie: - Możemy o Panu Bogu swobodnie porozmawiać. To jest nasz wspólny temat. Poza tym także pomagamy sobie na tej drodze. Czasami nawzajem ciągniemy się dalej.
Beata i Krzysztof Bednarscy z Piły opowiadają z kolei o swoim powrocie do Pana Boga po wielu latach rozłąki z Nim. Jak mówią, są przykładem tego, że rekolekcje oazowe nie dają gwarancji utrzymania kontaktu z Bogiem, ale dają fundament, który może zaowocować po latach.
- Jesteśmy taką byłą młodzieżą oazową. Poznaliśmy się w roku 1993 na rekolekcjach w Lipiu. Potem długo chodziliśmy ze sobą, pobraliśmy się i nastąpiło nasze odłączenie się od Kościoła na 17 lat. Nie chodziliśmy w ogóle, nie przyjmowaliśmy księdza po kolędzie. Trudno tak dokładnie powiedzieć, co było tego przyczyną - przyznaje Beata. - Oaza stała się dla nas doświadczeniem, które pozwoliło nam po latach wrócić - mówi Krzysztof, który razem z żoną od dwóch lat jest w Domowym Kościele, czyli rodzinnej gałęzi Ruchu Światło-Życie.