Dla wielu koszalinian wsuwanie prezentów pod "Pustą choinkę" to wieloletnia tradycja. Dziś obdarowują ubogie polskie dzieci z regionu i zza wschodniej granicy.
Z dwóch choinek ustawionych w holu Centrum Handlowego "Atrium" w Koszalinie zaczęły 15 grudnia znikać bombki i świąteczne ozdoby. To za sprawą klientów sklepów, którzy podczas przedświątecznych zakupów decydowali się je zdjąć z gałązek, by przeczytać informację, jakie dziecko potrzebuje prezentu i co mogłoby nim być.
Tegoroczna "Pusta choinka" obejmuje 250 dzieci, w tym polskie dzieci zza wschodniej granicy kraju, zamieszkałe w małych gospodarstwach rolnych.
Wielu darczyńcom nie trzeba tłumaczyć idei dorocznej akcji charytatywnej, organizowanej przez Caritas diecezjalną i Polskie Radio Koszalin, ponieważ to osoby, które biorą w niej udział rok w rok. Tak, jak pani Danuta, która jest weteranką "Pustej choinki" - bierze w niej udział 7. raz, czyli od początku przeprowadzania akcji w pełnym wymiarze (wcześniejsze dwie edycje organizowała na mniejszą, parafialną skalę, sama Caritas). - Przyszłam specjalnie po to - mówi pani Danuta i czyta informację o 4-letnim Maćku, któremu za chwilę kupi czapkę, szalik i rękawiczki. - Sprawia mi to olbrzymią przyjemność. Mam pieniądze, ale nie chcę kupować za nie tylko rzeczy dla siebie czy moich najbliższych. Nie, chcę się nimi z kimś podzielić. To pomaga mi przeżyć święta. Dzięki temu mamy lepsze samopoczucie, lepszy nastrój. Zdecydowanie.
Nie po raz pierwszy prezent dla malucha będzie robił obecny na tegorocznym otwarciu "Pustej choinki" bp Krzysztof Włodarczyk. Hierarcha przygotuje prezenty dla dwóch chłopców - kurtkę dla 4-letniego Maćka i ciepły dres dla piątoklasisty Marcina. - Z tym drugim będzie łatwiej, bo podany jest wzrost - namyśla się bp Krzysztof. - Ale nie wiem, jakie ten czterolatek ma upodobania, dlatego o pomoc w zakupach poproszę jakiegoś rodzica. Sam raczej nie będę umiał dobrze wybrać.
Biskup podkreśla wartość akcji charytatywnej prowadzonej w centrum handlowym pełnym kupujących. - Ona pozwala tym nasyconym, którzy zgromadzili już bardzo dużo dóbr, zejść z tego pułapu i dostrzec ludzi, którzy potrzebują rzeczy podstawowych - powiedział bp Włodarczyk. - W dobrobycie może się komuś wydawać, że kupuje się już tylko prezenty wyszukane lub coraz bardziej zaawansowane technicznie, podczas gdy "Pusta choinka" prowokuje, by zobaczyć istniejącą jeszcze biedę, ludzi, którzy potrzebują raczej skarpetek, szalika, czegoś do zjedzenia.
Biskup nie łudzi się, że w skali globalnej trudno zwalczyć biedę, inaczej jest jednak w skali mikro. - Tu jesteśmy w stanie czynić dobro, realnie pomóc tym ludziom - stwierdził.
Podkreślił przy tym, że "Pusta choinka" pielęgnuje ewangelicznego ducha, według którego więcej szczęścia jest w dawaniu niż w braniu. - Nie wiemy, jaką radość przeżywa osoba, która nasz prezent otrzymuje. Jak zareaguje? Czy będzie jej się podobać ta czapka? To szczegóły, których nie znamy, ale najważniejsze, że tu się objawia serce - tłumaczył.