Pod hasłem: "Młodzi, trzeźwi i wolni" pielgrzymowało ok. 200 osób - trzeźwych alkoholików, osób współuzależnionych oraz tych, którzy chcą razem z nimi modlić się o trzeźwość. Towarzyszył im bp Krzysztof Włodarczyk.
Adam Sadłyk z Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta i Apostolstwa Trzeźwości, będącego organizatorem Ogólnopolskiej Pielgrzymki Trzeźwości na Górę Chełmską, zauważa, że skala problemu alkoholizmu w naszym kraju jest coraz większa. - Dostrzegamy, niestety, także wśród młodzieży, że w wakacje wielu młodych ma pierwszy kontakt z alkoholem czy środkami odurzającymi, dając w ten sposób początek swojej życiowej gehennie - nawiązał do hasła pielgrzymki: "Młodzi, trzeźwi i wolni".
- Ta pielgrzymka ma nie tylko zgromadzić pijących, uzależnionych czy pijących szkodliwie, ale też zachęcić ludzi trzeźwych, by chcieli modlić się oraz pójść w pielgrzymce za kogoś bliskiego czy swojego sąsiada - dodał.
Takie pielgrzymowanie od trzech lat podejmuje pani Monika z Bobolic, zaś w tym roku idzie już jako żona trzeźwego męża, który od roku nie zagląda do kieliszka. Ale najpierw, dzięki własnej terapii jako osoby współuzależnionej, zrozumiała, że powinna walczyć o siebie, a nie zaspokajać potrzeby czy zachcianki pijącego męża. Pomogły jej w tym spotkania w gronie innych współuzależnionych, a także pielgrzymki, m.in. na Górę Chełmską i Polanowską.
Również pan Józef z Będzina w trzeźwieniu potrzebował pomocy innych. Do decyzji o podjęciu terapii zmusiła go przed 16 laty umęczona walką z jego agresją żona. Jeszcze rok po rozpoczęciu abstynencji udowadniał jej, że to ona była przyczyną jego nałogu, dopiero formacja w ruchu Anonimowych Alkoholików pomogła mu uznać, że powodem był on sam. - Gdy to zrozumiałem, kupiłem duży bukiet kwiatów i przyniosłem żonie. Nikt z rodziny nie rozumiał, dlaczego to robię, nigdy wcześniej nie widzieli mnie z kwiatami, być może nawet żona tego nie rozumiała - wspomina pan Józef. Dziś chwali trzeźwe życie: - Jest zupełnie inaczej, żyję piękniej. Nie warto marnować się dla alkoholu.