We wspomnienie św. Cecylii, patronki muzyki kościelnej, świętowano 75-lecie najstarszego chóru parafialnego w diecezji.
W kościele pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Koszalinie 22 listopada odbyła się jubileuszowa Msza św. Świętowano 75-lecie istnienia najstarszego chóru parafialnego w diecezji - "Lutnia". Chórzyści wraz z parafialną orkiestrą zadbali o oprawę Mszy św., po raz pierwszy w historii bez poprzedzenia występu regularnymi próbami, które zawieszono z powodu pandemii.
Data uroczystości jest umowna i związana z patronką chórów i muzyki kościelnej, św. Cecylią. Jak mówi Wiesław Soja, dyrygent franciszkańskiego chóru, "Lutnia" powstała jesienią 1945 roku i w jej pierwszym repertuarze były kolędy wyśpiewane na Boże Narodzenie.
- Przetrwać bez przerwy 75 lat to w dzisiejszych czasach jest osiągnięcie - przyznaje Wiesław Soja. - Dawniej było dużo łatwiej zgromadzić chórzystów w zespole, bo ludzie w ogóle chcieli śpiewać. Teraz jest z tym spory problem i dotyczy to nie tylko naszego, ale chórów w ogóle. W najlepszych czasach nasz chór liczył ok. 40 osób, obecnie jest 30 chórzystów. To wciąż sporo - dodaje.
Nie mniejszym problemem jest średnia wieku chórzystów. - Nasza średnia jest wysoka, ale tego problemu nie mają chyba tylko chóry akademickie - stwierdza dyrygent. - A jednak ci, którzy już się zaangażowali, traktują to poważnie. Teraz, w czasie pandemii, nie organizujemy prób, właśnie ze względu na wiek chórzystów, jesteśmy ostrożni ze względu na epidemię. Ale wystarczy jeden sygnał i wszyscy są - podkreśla dyrygent.
"Lutnia" ma na swoim koncie wiele osiągnięć, zarówno jeśli chodzi o wysokie miejsca na różnego rodzaju konkursach i przeglądach, jak i odznaczenia. Kolędy nagrane przez "Lutnię" wciąż można usłyszeć na falach Polskiego Radia.
Jednym z najbardziej doniosłych wydarzeń w historii "Lutni" jest udział w zespolonym chórze powstałym na czas wizyty Ojca Świętego Jana Pawła II w Koszalinie w 1991 roku. – Tworzyliśmy wielki, kilkuset osobowy chór, a "Lutnia" była jego częścią. To było wielkie przeżycie - wyznaje dyrygent.
Ewenementem jest fakt, że Wiesław Soja jest dopiero drugim dyrygentem "Lutni", po jej założycielu Marcinie Sidorowiczu. - Dawniej każdy organista prowadził chór. Dla mnie to było więc oczywiste, że poświęcam czas na pracę z chórem. I to bez pieniędzy, traktuję to jako pasję - mówi pan Wiesław i przyznaje, że tej w pracy nigdy nie towarzyszył mu kryzys.