Tak zapewniają pilscy emerytowani kolejarze. We wspomnienie św. Katarzyny Aleksandryjskiej cieszyli się z odnowionej figury swojej patronki.
Świętej Katarzynie z pilskiego dworca po latach opiekowania się kolejarzami i podróżnymi należał się porządny remont.
- Ostatnio była już w bardzo złym stanie. Ktoś wydłubał jej oczy. Wyglądało to źle i niegodnie. Na szczęście znaleźli się ludzie, którym to leżało na sercu - cieszy się Jan Nowak, emerytowany kolejarz i działacz kolejarskiej Solidarności.
Na kolei przepracował ponad 30 lat i nie ma wątpliwości, że był to więcej niż zawodowy obowiązek. - Nie mówiliśmy, że idziemy do pracy, tylko na służbę. A w tej odpowiedzialnej służbie bardzo potrzeba nam wsparcia Pana Boga. Od 8 lat jestem już na emeryturze, ale nadal, kiedy tylko wybieram się w drogę, proszę św. Katarzynę o pomoc. Nie umiałbym inaczej wyjechać z Piły - zapewnia.
Powojenna historia miasta nierozerwalnie związana jest z koleją. W dużej mierze dzięki kolejarzom miasto wracało po wojnie do życia i zyskiwało nowy kształt. To tutaj, w Zakładach Naprawczych Taboru Kolejowego, reperowano setki lokomotyw i zatrudniano tysiące mieszkańców regionu. Część tej historii bezpowrotnie zniknęła razem z rozwiązaniem zakładów. Niewiele brakowało a przepadłaby także św. Katarzyna, bo początkowo tam znajdowała się figura.
- To jest model, według którego postało bodajże 10 odlewów, rozwiezionych do ZNTK w całej Polsce. Jedna z tych figur jest także przy naszym kościele św. Stanisława Kostki - opowiada Krzysztof Sass, który ocalił św. Katarzynę. - Kiedy zapadła decyzja o likwidacji ZNTK, postanowiliśmy uratować co się da z historii. Wywieźliśmy figurę do kościoła, żeby nie trafiła na śmietnik. W końcu uznaliśmy, że najwłaściwszym miejscem, gdzie powinna się znaleźć, jest stacja kolejowa, żeby pomagała nam kolejarzom i podróżnym docierać bezpiecznie do celu - wspomina.
Pomysł nie we wszystkich znalazł entuzjastów. - Były różne powody stojące na przeszkodzie: a to względy architektoniczne, a to radni nie wszyscy byli na tak. W to, że jednak figura stanęła na dworcu, duży wkład miał nieżyjący już Andrzej Priebe, wpierał nas bardzo ks. Kazimierz Helon, pierwszy proboszcz parafii św. Stanisława Kostki, gdzie jest duszpasterstwo kolejarzy. Takie rzeczy też trzeba pamiętać - dodaje Jan Nowak.