Razem modlą się, pracują, jedzą, cierpią, umierają. Ich stylem życia jest wspólnotowość.
Jubileuszowa pielgrzymka osób konsekrowanych do Skrzatusza stała się okazją do rozmów przy kawie i podczas agapy. Zapytaliśmy kilka osób o to, jak odkrywają swoje powołanie do świętości.
Dla s. Margerity życie w Zgromadzeniu Sióstr Elżbietanek to długi okres czasu – 61 lat. Obecnie przebywa w liczącym 21 osób domu emerytalnym w Wałczu. – Kiedy już tak niewiele możemy zrobić, bo przecież wiele z nas jest chorych, niedołężnych, to żyjemy modlitwą, wieczystą adoracją i cierpieniem ofiarowywanym także za naszą diecezję, za kapłanów, za ubogich – mówi s. Margarita. Swoją świętość realizuje także w opiece nad chorym 40-latkiem i jego rodziną. – Wszędzie jesteśmy razem: na modlitwach, posiłkach. Powołanie odkrywamy także w odprowadzaniu kolejnych sióstr na próg śmierci. Gromadzimy się wokół takiej osoby, a kiedy ona odejdzie, modlimy się o dobre przygotowanie tej, która jako następna tego doświadczy.
S. Maria żyje w zgromadzeniu sióstr salezjanek niemal od zawsze, wstąpiła bowiem do nich jako… 15-latka. Obecnie jest na placówce w Połczynie Zdroju.
– Swoją świętość odkrywałam najmocniej w pracy katechetycznej. Poświęciłam jej ponad 30 lat życia. Razem z dziećmi, młodzieżą uświęcaliśmy się nawzajem, one pobudzały mnie do większej gorliwości. Pracowałam też w środowisku wiejskim. Jestem Bogu za to wdzięczna, bo przed wstąpieniem do zgromadzenia marzyłam o pracy nauczycielki – mówi s. Maria. – Bóg zrealizował moje pragnienia. Robiłam to, czego pragnęłam.
Ks. Tomasz Sander SDS, salwatorianin z Krzyża Wielkopolskiego, chciał zostać kapłanem, ale we wspólnocie. Dlatego wstąpił do Towarzystwa Boskiego Zbawiciela. – Przerażała mnie wizja, że mógłbym jako ksiądz być na parafii sam. Pochodzę z rodziny wielodzietnej, więc ta wspólnotowość była we mnie mocno wpisana – mówi. Jak przyznaje, życie w zgromadzeniu nie zawsze jest łatwe. – Nie chodzi o to, byśmy się poklepywali po plecach, słodko odnosili się do siebie. Jednak każdy z nas wnosi swoją inność w podejściu do wielu spraw. Razem znajdujemy wspólny mianownik, uczymy się stawać ponad różnice i poglądy, by jedność była budowana.
Pani Melania, przedszkolanka z Piły, kandyduje do stanu dziewic konsekrowanych. Jest wdzięczna Bogu za każdy dzień życia, ale to jej nie wystarcza. – Pociągnęła mnie miłość Jezusa. Moim oczekiwaniem jest najgłębsze zjednoczenie z Nim, czyli dar konsekracji. Żyję nadzieją, że tego doczekam – mówi pilanka. Chce być znakiem miłości Chrystusa do ludzi. – Chcę to realizować poprzez otwarcie i akceptację dla każdego człowieka.
Czytaj także: