- Za chwilę nasze głowy zostaną posypane popiołem na znak naszego pragnienia nawrócenia i pokuty. Natomiast za naszą wschodnią granicą, na głowy Ukraińców sypie się popiół gruzów - mówił bp Krzysztof Zadarko w katedrze.
Środa Popielcowa w koszalińskiej katedrze stała się także okazją do modlitwy o pokój na Ukrainie.
- Nikt z nas nie pomyślałby, że tegoroczną Środę Popielcową będziemy przeżywać w ten sposób. Za chwilę nasze głowy zostaną posypane popiołem na znak naszego pragnienia nawrócenia i pokuty. Natomiast za naszą wschodnią granicą, na głowy Ukraińców sypie się popiół gruzów - powiedział biskup na rozpoczęcie liturgii.
W homilii, nawiązując do pierwszego czytania, biskup powiedział: - Słuchamy dzisiaj słów proroka Joela, który mówił do Żydów, przeżywających niejednokrotnie gehennę śmierci, wojny, utraty niepodległości: "Zlituj się Panie nad ludem Twoim. Nie daj dziedzictwa Twego na pohańbienie, aby poganie nie zapanowali nad nami". Dzisiaj czujemy, co to znaczy, że "poganie" zaczynają panować nad nami. "Poganie", którzy za nic mają nie tylko ludzkie wartości, które dla nas stały się kanonem w budowaniu cywilizacji europejskiej; "Poganie", którzy za nic mają jakikolwiek znak świętości żywego Boga, którzy niosą ze sobą posiew śmierci. Modlimy się dzisiaj: Panie, nie daj naszego dziedzictwa, dziedzictwa chrześcijańskiego, dziedzictwa europejskiego, dziedzictwa ludzkiego, podstawowych praw człowieka, nie daj na pohańbienie, aby "poganie" nad nami nie zapanowali.
Biskup apelował, aby trudne sprawy historyczne nie przeszkodziły w budzeniu się dobrych odruchów solidarności i życzliwości. - W naszych relacjach z Ukraińcami wiszą zmory wspólnej przeszłości, również jej ciemne karty, bardzo bolesne. Jednak dzisiaj nie jest to czas, aby je wyjaśniać i wyrównywać rachunki - mówił.
Przestrzegał także przed niebezpieczeństwem nienawiści do sprawców przemocy wojennej: - Jesteśmy dzisiaj na modlitwie nie po to, żeby wylewać z siebie wściekłość, nienawiść i szukać formy odwetu. Jako chrześcijanie stoimy tu w bezradności, a jednocześnie w niezgodzie na to, co się tam dzieje. Chcemy otworzyć nasze serca na łaskę Jezusa Chrystusa, aby wygrała wolność i niepodległość, a nie śmierć i niewola.
Biskup nawiązał także do prób usprawiedliwiania wojny przy pomocy Ewangelii: - Demon na wschodzie przebrał się w święte szaty i w swoim uzasadnieniu agresji i śmierci jakże często odwołuje się do chrześcijańskich korzeni. Nie ma większego szyderstwa ze świętości niż powoływanie się na Boga, aby usprawiedliwić swoją wojnę. Powinniśmy modlić się o nawrócenie Rosjan. Iluż z nich jest przekonanych, że to, co się dzieje, jest słuszną sprawą. Nawet jeden z hierarchów tamtego Kościoła tak mówi. Nie wiemy, co jest w sumieniach tych ludzi, ale efektem tego jest śmierć. Dlatego jeszcze bardziej powinniśmy paść na kolana i modlić się.
Biskup podziękował wszystkim, którzy angażują się w pomoc dla ukraińskich uchodźców: - Dziękuję wszystkim, którzy otwarli swoje domy, dzielą się tym, co mają najlepsze. Dziękuję za niezwykłe gesty solidarności, życzliwości i współczucia. To jest nasza tegoroczna jałmużna. Zaboli nas kolejna sankcja ekonomiczna. Wszyscy już to wiedzą, także ci najbogatsi, którzy zwlekali najdłużej, że nie da się inaczej. Może trzeba będzie sobie odjąć od ust, inaczej kształtować rachunki za prąd i gaz, więcej oszczędzać. To jest nasza jałmużna, sposób na opanowanie demona wojny.
Zwrócił uwagę słuchaczy także na inne wojny, które obecnie toczą się na świecie, w których cierpią ludzie, czekający na gesty solidarności i pomocy.
- Bliski Wschód, Afryka, Jemen - czasami słyszymy o tych miejscach w przekazach telewizyjnych. Czasem pokaże się w nich uchodźców uciekających z tamtych regionów. Taka wojna, jaka jest dzisiaj na Ukrainie, toczy się od lat np. właśnie w Jemenie. Miliony ludzi uciekają stamtąd. Czasem docierają do granic Polski, a my im każemy wrócić. 7 lat temu docierali do granic Europy. Znaleźliśmy sposób, żeby powiedzieć: "Nie do nas". A papież Franciszek z uporem przypomina, że oni uciekają i mamy nie pytać po co tu przychodzą, ale pytać dlaczego. A oni uciekają od wojny, a także od głodu. W Afryce z powodu zmian klimatycznych coraz więcej miejsc jest spustoszonych. Susza niszczy pola i ludzie nie mają co jeść - mówił biskup.
Nawiązując do myśli papieża Franciszka, biskup wskazał na braterstwo, jako na sposób uniknięcia wojny: - To największe wyzwanie tegorocznego Wielkiego Postu - odkrycie, co to znaczy, że jesteśmy braćmi i siostrami; co to znaczy, że jesteśmy powołani do powszechnego braterstwa. Aby wyeliminować z naszego języka słowo wojna, musimy widzieć siebie jako braci i siostry. Niezależnie od tego z której jesteśmy religii, skąd pochodzimy, gdzie mieszkamy. Nie ma innej drogi niż braterstwo. Alternatywą jest wojna. Nie przyłączajmy się do tych, którzy z tego szydzą i drwią.