Reklama

    Nowy numer 11/2023 Archiwum

Radość i nadzieja

Często kojarzy się z nudnym obowiązkiem, który trzeba spełnić przed najważniejszą ceremonią. Tu narzeczeni na nudę nie mają czasu. Choć zdarza się, że i ze ślubu nici.

W czasie dwóch weekendowych kilkugodzinnych spotkań roboty jest mnóstwo. Trzeba myśleć, analizować, rozmawiać, a nawet… rzeźbić czy wspólnie robić kanapki. No i są jeszcze prace domowe. – Bardzo wiele wiedzieliśmy o sobie, ale warto było to przepracować, uzupełnić. Wychodzimy z kursu utwierdzeni, że jest dobrze – nie pomyliliśmy się w tym wyborze – przyznają Zuzanna i Andrzej.

Parą są od ponad roku, ale poznawali się przez dziewięć lat, podczas których przechodzili różne fazy znajomości. – Najpierw pracowaliśmy osobno, dopiero potem konfrontowaliśmy nasze myśli, dyskutowaliśmy. Ucieszyłem się, kiedy okazało się, że w tych fundamentalnych sprawach, dotyczących np. wychowania dzieci, w dużej mierze nasze wypowiedzi pokrywały się niemal słowo w słowo – opowiada Andrzej.

Dialog to podstawa

Nie zawsze tak bywa. – Twórcy tego kursu mówią, że około 30 procent par… rezygnuje z decyzji o ślubie! Po przejściu warsztatów przekonują się, że nie są dla siebie, różnią się tak bardzo, że nie zbudują trwałego wspólnego życia – ks. Andrzej Pawłowski, który towarzyszył młodym, przekornie rekomenduje nowy w diecezji kurs przedmałżeński. Jego pilotażowa edycja odbyła się w pilskiej parafii NMP Wspomożycielki Wiernych. Kolejna rozpoczęła się w Koszalinie.

− To bardzo wymagający czas. Stara się gruntownie przygotować młodych do decyzji, po której mają przeżyć razem całe życie. Tym, którzy być może zbyt pochopnie podeszli do związku, może wcale tego nie ułatwić. Może za to uchronić przed przykrym przebudzeniem już po ślubie – dodaje duszpasterz.

Kurs realizowany jest według programu Radość i Nadzieja, którego twórcami są ks. dr Jarosław Szymczak i Agnieszka Rogalska z Fundacji Pomocy Rodzinie z Łomianek koło Warszawy. – Program został stworzony przez psychologa – mamę i żonę – oraz kapłana. To pozwala na dotknięcie wszystkich obszarów życia. Nie tylko wiary, niezbędnej do małżeństwa sakramentalnego, ale także rzeczy ważnych dla budowania relacji – tłumaczą prowadzący zajęcia Joanna i Paweł Gritzmanowie.

Wyjątkowość tego kursu polega na metodzie warsztatowej. – My nie jesteśmy autorytetami, ale służymy tym parom. Jesteśmy równi. Jedyny „nasz” moment to świadectwo, reszta to ich praca: w grupie i w parach – wyjaśniają małżonkowie z 15-letnim stażem. – Przez 3 lata prowadziliśmy tradycyjne kursy przedmałżeńskie i mieliśmy poczucie, że to nie to. Zaczęliśmy je za zgodą biskupa modyfikować. Szukaliśmy czegoś innego, co lepiej będzie trafiać do młodych, aż napotkaliśmy ten kurs – opowiada Joanna. – Tego programu nie może zepsuć nawet para prowadząca – śmieje się Paweł. – Sam się broni, bo wszystko, co najważniejsze, dokonuje się między narzeczonymi.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy